Sprawa wydaje się prosta- jest historia, którą z grubsza wszyscy znają, ale ponieważ jest ogólna, można dodać coś od siebie, zmienić perspektywy. A że lubimy melodie i opowieści, które już słyszeliśmy, powrót do mitu ma szansę dobrze nastawić czytelników.
Luna McNamara opisuje znaną historię Psyche i Erosa oddając obojgu głos, przy czym to Psyche ma tu znacznie więcej do powiedzenia. Psyche wcale nie jest eteryczną księżniczką, którą kojarzymy z rzeźby Antonia Conovy. Jest dziewczyną skupioną na celu, wytrwałą, pewną tego, że zgodnie z przepowiednią zostanie heroską. Jednak zazdrość i klątwa Afrodyty sprawiają, że w mykeńskiej księżniczce zakochuje się sam Eros. I dalej jest tak, jak pamiętamy z mitu- ona łamie przysięgę i z ciekawości decyduje się zobaczyć twarz swego męża, potem musi spełnić trzy zadania Afrodyty, by uwodnić, że jest godną dostąpienia miłości boga i ponownego spotkania z mężem.
W tym retellingu spodobały mi się swe rzeczy – postać Psyche oraz budowanie mitologicznego świata wraz pokrewieństwami, o których się zapomina. Bo jest tu też Ifigenia, pojawiają się Elektra i Klitajmestra, słychać historię Heleny i przygotowania do wojny. Psyche razem z mężem odwiedzają też Prometeusza, by dowidzieć się, czy ten żałuje ofiary, jaką poniósł dla ludzkości. Ten drugi plan bogów i śmiertelników, postaci znanych z innych mitów buduje spójne i ciekawe otoczenie dla głównej bohaterki i jej dylematów. Autorka korzysta z mitologicznych relacji, ale niektóre rzeczy zmienia- np. czyni Erosa jednym z najstarszych, wyłonionych z chaosu, bogów, co ma swój sens.
Mówiąc o mitologii wielokrotnie zwraca się uwagę, że bogowie mają te same myśli i uczucia, co zwykli ludzie. W powieści miewają też bardzo codzienny język, który momentami mi zgrzytał.
Czy jest to najlepszy retellig jaki czytałam? Nie. „Kirke”, która rozpoczęła falę opowiadanych na nowo mitologicznych historii nadal u mnie na pierwszym miejscu. Jednak opowieść o Psyche (nie będącej tylko marmurową postacią wyciągającą ramiona ku kochankowi, ale dziewczyną z charakterem, a także otaczający ją świat) sytuuje się w moich oczach wyżej niż np. „Eneida” czy „Pieśń o Achillesie” (Achilles był tam tak płaski, że można się dziwić, że miał coś wystającego z tej równo ciosanej postaci- coś takiego, jak pięta…). Po raz kolejny znacznie ciekawszą postacią okazuje się tu kobieta i widząc, co dzieje się na rynku wydawniczym, można się spodziewać jeszcze wielu powieści oddających głos mitologicznym bohaterkom.
Luna McNamara "Psyche i Eros". Przeł. Anna Pochłódka-Wątorek. Wyd. Muz. Warszawa 2023.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz