Rzadko czytam fantastykę. Wychowam się na baśniach, ale z biegiem czasu stałam się fanką realizmu. Spróbowałam wyjść ze swojej norki, bo księga w tytule i opisie kuszą.
Cassy dostaje od klienta księgarni Księgę drzwi, dzięki której może dostać się w dowolne miejsce tylko przez wejście przez dowolne drzwi. Potem okazuje się, że książka daje też możliwość podróży w czasie. Niestety, dziewczynę i jej książkę mają na oku nie tylko strażnik biblioteki pełnej niezwykłych książek, ale także ci, którzy starają się te książki zdobywać nielegalnie. I cała powieść to zmaganie dobra i zła. Proste? Aż za.
Autor w posłowiu wspomina o scenariuszu filmowym,który napisał na początku. I rzeczywiście, są tu sceny z potencjałem na filmowe sekwencje np licytacja ksiąg, do tego zmieniające się miejsca(miasta, plaże, biblioteka)i plany czasowe. Akcja ma swoje tempo (chociaż książkę spokojnie można by skrócić). Jednak jak na powieść to za mało. Mam wrażenie, że autor zatrzymał się w pół drogi między młodzieżową fantastyką a pełnokrwistą historią z pogranicza światów. Bohaterka miała niełatwe dzieciństwo, dzięki podróży w czasie spotyka ukochanego dziadka (co akurat jest udanym wątkiem). Postaci są proste, jednowymiarowe (niepozorna Cassy musi mieć oczywiście piękną przyjaciółkę), i nawet spędzenie 10 lat w zawieszeniu między przeszłością a teraźniejszością nie zmienia za bardzo jej charakteru. Mamy też morał o sile przyjaźni. Z drugiej strony pojawiają się elementy mroczniejsze, mózg rozbryzguje się na ścianie, a bohaterowie eksperymentują z granicami bólu i materii, rzucą przekleństwami, ale ja im nie wierzę. Bo są stereotypowo niegodziwi i momentami aż do przesady bez serca. Skoro to "Księga drzwi" to dla mnie te drzwi należałoby szerzej otworzyć w stronę bardziej magicznej, lżejszej w wydźwięku powieści albo bardziej zatrzasnąć-wyostrzyć bohaterów, dodać trochę cienia i wewnętrznego mroku.Bo teraz, jako czytelnik, stoję w drzwiach uchylonych.
Co z motywem książek? Są traktowane jak magiczne przedmioty-księga drzwi, bólu, pamięci. Czytanie jest tu wspomniane jako sposób ucieczki Cassy od rzeczywistości i możliwość oddzielenia jej od trudów życia (z którym w końcu musi się zmierzyć, ale jej dojrzałość jest nam raczej oznajmiana, niż pokazana w rozwoju postaci). To jest debiut. Pomysł całkiem ok, ale w realizacji, z mojego punktu widzenia, zabrakło określenia dla kogo i co autor pisze.
W zapowiedziach książka porównana była do "Niewidzialnego życia Addie LaRue"i "Biblioteki o północy". Gdybym miała wybrać z tych 3 tytułów ten, do którego mi najbliżej byłaby to "Biblioteka o północy".
Za książkę dziękuję wydawnictwu, współpraca barterowa.
Gareth Brown, "Księga drzwi". Przeł. Dorota Konowracka-Sawa. Wyd. Uroboros. Warszawa 2024.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz