Strony

niedziela, 27 października 2024

"Ciała niebieskie" nanizane opowieści


 "Ciała niebieskie" to wyprawa do Omanu i świata literatury arabskiej, która o wielu rzeczach mówi, ale wymaga też dopowiedzeń.

Czytając myślałam o naszyjnikach z różnych kamieni. Historia tworzona przez autorkę to kamienie różnego kształtu, pochodzenia, wielkości i szlifu. Razem tworzą spójną całość o odpowiednim ciężarze.

"Ciała niebieskie" to powieść składająca się z kilkudziesięciu opowieści o życiu domowym, następstwie pokoleń oraz zmianach w Omanie-tych obyczajowych i historycznych. Zaczyna się od historii zakochanej dziewczyny, która wychodzi za mąż za kogoś innego, a potem do historii dochodzą opowieści innych kobiet i mężczyzn z rodziny. Jest świat ludzi bogatych i uwolnionych niewolników, więzów krwi i emocji. Opowiadany czasem minimalistycznie, czasem z cytatem, obrazem, prowadzący do innej opowieści. 

Warto zauważyć, że choć bohaterek jest statystycznie więcej, o ich losach mówi narrator, a jedynym bohaterem, który dostaje własny, pierwszoosobowy głos jest mąż dziewczyny, przypominający o swojej piastunce, mówiący o córce, badający historię matki.

Jest w tej historii coś, czego się spodziewałam sięgając po literaturę arabską:inny świat, zasady (i rodzące się ślady buntu), cytaty i nawiązania do autorów, których nie znam. I te cytaty, czasem z tekstów o wielowiekowym rodowodzie wzbogacają i szlifują literacki naszyjnik. Są kolory, zapachy, smak daktyli, owoców wykorzystywanych w rytuałach i jedzonych do kawy.

Czego się nie spodziewałam? Formy. Przeskoki między bohaterami, czasami akcji, wydarzeniami, które wymagają dużej uważności w czytaniu, bo nie ma tu chronologii. Lektura wymaga wzmocnienia innymi źródłami wiedzy o Omanie, bo to historia ludzi, a nie historia jako taka (czyli coś, co w literaturze europejskiej czy amerykańskiej jest oczywiste,bo jest po prostu literaturą, tu wymaga poznania kontekstu i to wychodzącego poza słowniczek pojęć z końca książki).

To było ciekawe doświadczenie, ale nie zostałam pochłonięta przez tę historię. Czytanie "Ciał niebieskich" wymaga czasu, bo gdy nawleka się na czytelnicze nitki te chwile, narracje, opowieści to wszystko zaczyna się łączyć. Ale czytanie z doskoku niweczy sensu. Może to, poza historiami o miłości, kobiecości, tradycji i czasach częściowo wysadzających z ram, też propozycja patrzenia na całość,na losy opowieści, składania historii i odnajdowania w tym piękna innych kultur? Pierwsza książka z arabskiej serii mnie nie zachwyciła, ale zaintrygowała na tyle, że czekam na kolejne odsłony.

Za książkę dziękuję wydawnictwu. 

Jokha Alharthi "Ciała niebieskie". Przeł. Hanna Jankowska. Wyd.  ArtRage. Warszawa 2024.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz