Strony

czwartek, 28 grudnia 2023

Cynamony 2023


 To już! Cynamony po raz 9. Wybrałam kilka książek z tych przeczytanych w 2023 roku. 

Wydarzenie: rok Szymborskiej- Szymborska była w parku, na bluzce, na wystawie, w reklamie; były spotkania, wykłady, dyskusje. To, co zostanie to edycja  wierszy   (i tekstów mniej poważnych  tu   i esejów oraz teksty biograficzne i krytyczne.  O ile z literackimi patronami roku bywa różnie, o tyle tu można śmiało powiedzieć, że mieliśmy prawdziwy rok Szymborskiej. I tylko Fredro znów w cieniu ( jak nie wielkich romantyków, to noblistki…)  

 

Lit.polska:  Anna Fryczkowska ze swoimi dwoma tomami „Sagi o ludziach ziemi” idealnie wpisuje się w trend powrotu do dziejów wsi. Historia rodziny, zmian, pokoleń, przychodzenia i odchodzenia, a tle wielka historia i  przyspieszający XIX wiek. Obok- świat bajań, zjaw i tego, co nienazwane, a obecne. 

 

Dla dzieci:  Swiftowie”- pełna humoru, zagadek i językowych fikołków powieść,  przy której poczułam wielką radość czytania i czekania, co będzie dalej!

 

Kryminal tango: za mało było u mnie kryminałów, dobrych kryminałów, by wybrać coś, co chwyta w kleszcze. Pozostaje kibicować nowym okładkom Christie.

 Literatura wychnieniowa:  taki termin uknułam, by nazwać książki, których potrzebowałam w tym roku-  lekkich, ale nie aż tak banalnych, o czymś,  do czytania z przyjemnością. I tu pojawiły się „Smutki wszelkiej maści”- felietony o emocjach, do czytania z doskoku między życiem i przemyślenia na dłużej.  Dobrze wspominam też japoński „Kameliowy sklep papierniczy” i, trochę z innej bajki, „Ruchome święto”, czyli  zapiski Hemingway’a z młodości i Paryża. 

 

Zaskoczenie „Yellowface”- miks gatunków tematów, edytorski pomysł na wykorzystanie każdej wolnej powierzchni w książce.  Tekst i zarazem komentarz do biznesu wydawniczego i promowania bestsellerów. U mnie może bez zachwytu, ale z docenieniem pomysłu i spojrzenia.


 Powrót: wracam do tego, co czytałam i  odkrywam po raz kolejny, jak wspaniałą powieścią jest „Lalka” jak niejednoznaczny jest Wokulski, jak fantastyczna jest Kazia Wasowska i jak dobrym pisarzem był Prus. A że słuchałam w audiobooku cześć zachwytu należy się Filipowi Kosiorowi za tekst przeczytany z tempem, bez szarzy, ale ze światłocieniem postaci. I dykcją.

Najlepsze:  „Człowiek,który kochał Syberię”- powieść, z którą weszłam w 2023 rok nic nowego nie przebiło przez 12 miesięcy. Wspaniale opowiedziana  historia dziewiętnastowiecznego  badacza, przyrodnika, człowieka przygody, w której niby niewiele się dziej, ale jest w niej mnóstwo emocji. A poszukiwania motyli mają piękny metaforyczny sens.  

Czytałam w tym roku tyle i ile mogłam, tyle, ile chciałam. Były nowości, klasyka, przeważały książki z biblioteki, ale było też trochę ebooków. To był dobry rok. A co czeka w kolejnym? Poczytamy, zobaczymy! 

 

środa, 13 grudnia 2023

"Morderstwo w zimowy dzień" powrót do tradycji


 Jak spolszczyć modne modne ostatnio sformułowanie cosy crime? Kryminał kocykowy zupełnie mi nie brzmi, a przytulność z morderstwami ma niewiele wspólnego. A może taka kategoria jest niepotrzebna?

Bo przecież to, co dziś wydaje się pod nowym gatunkiem to właśnie stare, dobre klasyczne kryminały w stylu Christie czy Grimes. Po zachłyśnięciu się skandynawskimi  opisami krwi i okropieństw (fakt, nie wytrzymałam rozcinania brzucha w Millenium!), powraca to, co było od początku- zagadka, niewielka społeczność i śledztwo z użyciem małych szarych komórek i znajomości ludzkiej natury. Bez epatowania zbrodnią, krwawymi opisami. Wiadomo, kryminał z zasady dehumanizuje zbrodnię, ale w tym wypadku mamy jednak potrzebę sprawiedliwości i chwilę zadumy zamiast  sensacyjnego tempa.

„Morderstwo w zimowy dzień” to drugi tom przygód księgarki Flory i autora kryminałów Jacka, którzy w poprzedniej części spotkali się w małym angielskim miasteczku w latach 50. i rozwiązali pierwszą zagadkę trupa znalezionego w księgarni.  Warto czytać książki po kolei, bo zyska na tym dynamika relacji głównych bohaterów, a także lepiej poznamy mieszkańców miasteczka. W zimowy dzień  ginie bowiem dziewczyna, która pod koniec poprzedniego tomu zaczynała karierę modelki. Tajemnicza śmierć na molo nie daj spokoju jej koleżance, Florze, która jest przekonana, że młoda kobieta nie mogła popełnić samobójstwa. I zaczyna się amatorskie śledztwo. Nie jest ono prowadzone z „porządkiem i metodą”, a raczej jakimś intuicyjnym łapaniem strzępków informacji i skojarzeń, które prowadzą do rozwiązania. 

 Zamknięty krąg podejrzanych, tajemnice, ukrywane animozje- to, za co od lat lubimy kryminały. I lekki rys powojennej angielskiej rzeczywistości. Choć nie jestem fanką natrętnego wątku obyczajowego w kryminalne, to znajomość Flory i Jacka nie jest prowadzona tak, by przykryć śledztwo, a raczej warstwa obyczajowa uzupełnia książkę. Nie wiem, czy to zabieg, który pojawi się też w kolejnych częściach, ale znów w finale mamy chwilę, gdy Flora wpada w wielkie tarapaty i jej sytuacja wydaje się już bez wyjścia.  Czy mamy tu zagadkę, która trzyma w kleszczach i nie wypuszcza? Nie. Czy czyta się to dobrze? Tak.  Zatem jest to kryminał, dla którego może nie zarwie się nocy, ale którego lektura będzie  przyjemnością. Może o to chodzi w cosy crime.

 Za książkę dziękuję wydawnictwu Mando #współpraca 

  Merryn Allingham "Morderstwo w zimowy dzięń". Przeł. Ewa Ratajczak.  Wyd. Mondo. Kraków 2023. 

 

poniedziałek, 4 grudnia 2023

"Opowieść błęktnego jeziora" o opowiadaniu

 

Wartość terapeutyczna opowieści jest niezaprzeczalna i udowodniona. Działa to nie tylko historia, ale i sama okoliczność jej słuchania.  

Doświadcza tego Sonia, dziennikarka, która przejeżdża do Bukowej Góry by napisać artykuł o tamtejszej kawiarni i wytwórni czekolady. Szybko zaprzyjaźnia się z właścicielami, ich rodziną i przez kolejne wieczory poznaje historię kawiarni i tworzących ją ludzi. I tu w „Opowieści błękitnego jeziora” pojawia się druga historia. Książka w książce, bo choć miejsce podobne, to cofamy się czasów międzywojennych, by poznać historię chłopaka, którego uratowała rezolutna Sabina. I tak, przeplatając grudniowe opowieści ze współczesności z kilkoma latami historii sprzed wieku, snuje się ta historia.  


Dla mnie snuje się nieco zbyt wolno, stylem przebogatym w przymiotniki i dopowiedzenia,z archaizacją w wątku sprzed wieku, która momentami nużyła. Na pewno są czytelnicy, którzy potrzebują takiego otoczenia słowami, by stworzyć sobie świat powieści, ja wolę inny styl.

Autorka dotyka kilku zupełnie nielekkich tematów- pustki po śmierci matki i niełatwych relacji między ojcami a córkami. Historia Soni jest równoległa do historii Mateusza, starszego wybuchowego mieszkańca BukowejGóry, którego losy dają dziewczynie rewers jej własnej historii. Jest też wątek rodzącego się uczucia, choroby dziecka i w końcu powieści: żałoby. To, co spodobało mi się to międzypokoleniowe spotkanie przy opowieści. Sonia razem z właścicielami kawiarni wytwarza swój rytuał spotkań przy historii, snuta w kolejne wieczory opowieść, zahaczająca o elementy z legend, scala i buduje więzi. Dzięki tym seansom opowieści (i czekoladzie), dziewczyna zaczyna czuć, że może przynależeć do jakichś ludzi i do jakiegoś miejsca. To, nawet chwilowe, uczucie być częścią całości pozwoli jej na odważne zmiany i zamkniecie tego, co ciąży z przeszłości.  

Dla fanów baśni dla dorosłych i stylu z wieloma przydawkami – na pewno lektura z gatunku kocyków na czas przedświątecznych. Ja będę dalej szukać mojej idealnej powieści świątecznej. 

Za książkę dziękuję wydawnictwu. Współpraca. 

 Dorota Gąsiorowska. "Opowieść błękitnego jeziora". Wyd. Znak Literanova.  Kraków. 2023.