czwartek, 12 października 2023

"Smutki wszelkiej maści" i codzienne uśmiechy

 
Literatura wytchnieniowa. Zdarza się, że książka wplata się idealnie w wydarzenia z życia, daje spokój i ustawia życie na właściwe tory.


"Smutki wszelkiej maści" to książka, której lektura wypadła idealnie w tygodniu, gdy goniłam czas i jak szalona odkreślałam rzeczy do zrobienia. I okazało się, że czytanie tych krótkich historii jest właśnie tym, czego potrzeba przed zaśnięciem - małym wyciszeniem, refleksją, poczuciem, że wszystko co się dzieje, jest po coś.

"Smutki wszelkiej maści" to zbiór felietonów pisanych przez autorkę "Snu o okapi" do niemieckiego pisma psychologicznego. Mamy więc  zamknięte historie, na  podobną liczbę znaków, takie, które sprawdzają się w rubryce w czasopiśmie, ale w przygotowanym i uzupełnionym zbiorze książkowym wypadają dobrze. Pomysł jest prosty - Mariana Leky opisuje sąsiadów ze swojej kamienicy, członków rodziny (z których wielu jest zawodowo związanych z psychologią). Jej obserwacje, dotyczące przeróżnych zachowań, są zwykle prowadzone z dystansu, delikatnie, bez ocen. Pisane stylem lekkim, ale czasem uderzającym trafnością spostrzeżenia.

Historie sąsiadów, rodziny i znajomych są opowieściami o wielkich końcach świata i codziennych obawach, o chwilowym zakochaniu,  o trwaniu w miłości do życia. Jest o nieszczęśliwej pierwszej miłości i uczuciu, po którym zostaje rama w sercu, o lęku prze lataniem, który utrzymuje samolot w powietrzu. O ważnej miłości własnej i zbyt łatwo uzewnętrzniając się agresji. O terapeutce, która wszystko ma w kolorze kremowym i niczego nie zaczyna z obawy przed końcem, który może boleć. Jest i o dziecięcym rozradowaniu z robienia niespodzianek. Smutki i radości wszelkiej maści zostają obłaskawione, ustawione w odpowiednich miejscach życia i świata. Z nich składa się codzienność. Nie są to myśli odkrywcze, jednak w ciągłym pędzie, warto przypominać prawdy uniwersalne. Leky właśnie to robi.

Jak to zwykle bywa przy której formie, część historii, emocji  i opisów bardziej zgrywa się z nastrojem czytelnika, na inne dopiero przyjdzie (lub już przeszła) kolej. Ale to dobrze. Poznając bohaterów, o których miałam wrażenie, że są bardziej bohaterami codzienności autorki niż postaciami z książki, myślałam też o swoich znajomych, o ich emocjach. To uwrażliwienie na innych oraz danie sobie luksusu przeżywania emocji to taka pozaliteracka myśl towarzysząca lekturze. Uspokajająca. Potrzebna. I zupełnie inna w formie i treści niż "Sen o okapi",ale  trafiła do mnie bardziej. I będę do niej wracać.  

 Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Otwarte. Współpraca barterowa.

Marian Leky. "Smutki wszelkiej maści". Przeł. Agnieszka Walczy.  Wyd. Otwarte. Kraków 2023.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz