Strony

czwartek, 12 czerwca 2025

"Wszytskie zaginione adresy" i listy z przeszłości

 


List. Ma nadawcę i adresata. Może nie dotrzeć do jednego do drugiego, ale czy to zmniejsza jego wagę?

Risa trafia na wyspę Awashima, by katalogować znajdujące się w Dryfującym Urzędzie Pocztowym listy, które nigdy nie dotarły do adresatów. Są tam listy do dawnych domów, członków rodziny, do poduszki, w którą się płakało, do spotkanych przypadkowo przechodniów. Jednak, pozą pracą naukową, Risa ma swoje powody by badać listy. Ma nadzieję, że wśród tysięcy kartek i słów znajdzie te, dzięki którym zrozumie swoją matkę.  Bo dziewczyna nosi w sobie smutek i pytania o przeszłość. Córka listonosza pamięta chwile z matką, czasem nieobecną, obcą, kiedy indziej dającą jej pełne poezji rady na życie, z których biła niezwykła wrażliwość.  Risa, poszukując listów,  szuka domknięcia pewnych pytań, dopowiedzenia siebie.  Niewielka społeczność wyspy, kierownik urzędu i miejscowy kucharz to kolejni ludzie, którzy mogą wesprzeć ją w drodze do zrozumienia siebie i odzyskania spokoju. 

Niedawno rozmawiałam z koleżanką tym, że w azjatyckich książkach czasem o emocjach się nie mówi, albo bohaterów poznajemy na tak krótko, że nie zdążymy zajrzeć głębiej. Laura Imai Messina jest Włoszką, pisze po włosku, ale od lat mieszka w Japonii i tam toczą się akcje jej książek. Mam wrażenie, że bohaterka ukazuje się nam po europejsku- z wątpliwościami, dociekaniami, emocjami na wierzchu. Nie jest to portret bardzo głęboki, ale rysowany ładnymi liniami, zaznaczający to, co powinniśmy o niej wiedzieć, by towarzyszyć jej w drodze.  
 Autorka pisze o autentycznym japońskim urzędzie, wplata w nową opowieść bohaterów swojej poprzedniej książki, nawet jeden z listów jest adresowany do japońskiego znaku, ale ta historia mogłaby zdarzyć się w różnych miejscach. Nie wiem, czy wrażliwość autorki jest europejskie czy azjatycka. Ale może właśnie z tego połączenia wynika ten rodzaj pisania, który trafia do czytelnika.  I chociaż temat depresji rodzica, wychowania w domu pełnym niepokoju o drugą osobę nie jest łatwy, autorce udało się, bez banalizowania, ale i ciężaru, pokazać niełatwą drogę składania siebie: z wspomnień, listów, uczuć, zamknięcia przeszłości i otwarcia na nowe.  Czytałam w momencie kilku napięć, pożegnań, przyniosła mi spokój.  Literatura wytchnieniowa jaką lubię.
 
I jest jeszcze jeden aspekt tej książki- pisanie listów pokazane jako czynność terapeutyczna, bo przecież nie zawsze chodzi o to, by pewnymi zdaniami się dzielić, czasem wystarczy wyrzucić je z siebie.  I to myślenie też jest mi bliskie. 
 
Laura Imai Messina, "Wszystkie zaginione adresy". Przeł. Natalia Pola Miscioscia. Wyd. Relacja. Warszawa 2025. 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz