niedziela, 1 czerwca 2014

Czas dziecka z Anią

Mój dzień dziecka trwa od dość dawna, a konkretnie od czasu gdy zaczęłam przypominać sobie serię o Ani Shirley. W bibliotece jedna z mam była zachwycona, że jej syn czyta Anię, "bo wie pani, tam jest taki świat  i taki styl, jaki mu się podoba". Chłopiec czytający Anię i to ze względu na świat przedstawiony i język, to jest coś! Postanowiłam sprawdzić jak na mnie, wiele lat po lekturze szkolnej, zadziała Avonlea i jego mieszkańcy. Zadziałało! Gdyby pogłowić się nad tym, dlaczego niektóre serie młodzieżowe są tak popularne wśród dorosłych, dojdziemy do tego,do czego doszedł młody czytelnik- świat przedstawiony, wielkie przyjaźnie, codzienne radości, ponadczasowe wartości, czyli wszystko to,co w dzisiejszym świecie braku stabilności i rwanej narracji, potrzebne. A do tego nieoceniona chwila powrotu do dzieciństwa... Słuchałam audiobuków dwóch pierwszych tomów przygód Ani (pierwszy w bardzo przemyślanej i  konsekwentnej interpretacji Anny Dereszowskiej, drugi sympatycznie przeczytany przez Joannę Pach-Żbikowska), z rozpędu przeczytałam trzeci i okazało się, że choć sporo rzeczy pamiętam (ciasto z walerianą, zielone włosy, Gilberta i marchewkę), to niektóre sprawy mi umknęły,albo wymagały czasu by je zrozumieć.No, choćby Maryla- przy szkolnym czytaniu wydawał mi się dość oschła i twarda, teraz  zauważyłam, że ma w sobie wiele ironicznego poczucia humoru i sporo dystansu. Poza tym wspiera Anię i namawia ją do dalszej nauki, choć pani Małgorzata Linde twierdzi, że dziewczynie nadmiar edukacji może tylko zaszkodzić. 

Doceniłam, że Montgomery pozwoliła Ani dorastać spokojnie i bez pośpiechu. Z trochę egzaltowanej dziewczynki z deficytem miłości i przyjaźni, może w sposób naturalny przeistoczyć się w dziewczynę odpowiedzialna, zdolną  do podejmowania decyzji, które wpływają nie tylko na jej  losy. Czytanie powieści, które tak dokładnie odzwierciedlają czasy i obyczaje pozwala też się zastanowić na przemianami  w świecie.  Ania mając lat 17 jest już po kolegium nauczycielskim i zaczyna prowadzić zajęcia w szkole, potem wraca na uniwersytet i kończąc go (w trzecim tomie powieści) ma już dokładnie sprecyzowany plan na życie.Doświadczenie zawodowe, poparte wiedzą akademicką prowadzą ją od objęcia kierownictwa szkoły. Do tego dochodzą plany osobiste-chce spędzić życie z Gilbertem. Dziś trudno wymagać do dwudziestoletniej dziewczyny tak określonych postaw życiowych. Cykl o Ani niezaprzeczalnie  ma swój urok i warto go sobie odświeżać, by docenić rolę marzeń w życiu i nadać mu trochę tej, tak lubianej przez mieszkankę Zielonych Wzgórz, poetyczności. Ania ze swoją empatią, marzycielską duszą i umiejętnością zjednywania sobie ludzi nieszablonowych (takich jak panna Lawenda) oraz barwna Wyspa Księcia Edwarda kolejny raz udowodniła, że taki świat się nie starzeje. I do  przygód Ani niedługo pewnie powrócę, robiąc sobie kolejny dzień dziecka w świecie dorosłych. 

 Lucy Maud Montgomery "Ania z Zielonego Wzgórza. wyd. Bellona. Warszawa 2014, Czyta Anna Dereszowska .
Lucy Maud Montgomery "Ania z Avonlea". Biblioteka Akustyczna. Warszawa 2013. Czyta Joana Pach-Żbikowska.
Lucy Maud Montgomery, "Ania na uniwersytecie". Wyd. Nasza Księgarnia.  Warszawa 1985.

2 komentarze:

  1. Fantastyczny dzień dziecka!! Ja niedawno zafundowałam sobie podobne doświadczenie czytając "Szaleństwa Panny Ewy" Makuszyńskiego. Skutecznie przenosi w zupełnie inny wymiar :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest sekret dobrej literatury-z niej się nie wyrasta:)

    OdpowiedzUsuń