środa, 22 sierpnia 2018

"Snoby" arystokratyczne


Szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie, głosi znane polskie przysłowie. I to, że polskie, to ważne, bo u nas sprawy pochodzenia i klasy nie mają tak wielkiego znaczenia jak na Wyspach Brytyjskich. Akcja "Snobów" toczy się w ostatniej dekadzie XX wieku i wyziera z niej ciągłe umiłowanie starego porządku i  podziału na arystokrację i tych drugich. Bohaterką powieści jest Edith, dziewczyna z gminu, która złapała arystokratę, jednak znudzona życiem, za którym wcześniej tęskniła, wplątuje się w romans z gwiazdorem oper mydlanych.  Co będzie dalej?  Które życie i który świat jest ciekawsze i do którego ona bardziej pasuje?
Całą historię opowiada nam przyjaciel Edith łączący w sobie światy, bo jest i aktorem, i arystokratą.  Balansując między tym co arystokratyczne, zamknięte w wielkich rodowych siedzibach rodów, gdzie każdy jest z kimś spokrewniony, a przerzucanie się pseudonimy lordów i baronów jest dobrym tonie, a współczesnym światkiem show-biznesu (posiadającego również swoją hierarchię) widzi i punktuje obie strony. Opowieść o pannie jest w gruncie rzeczy prosta i dotyczy oczywistego wyboru stylu życia i bycia szczerym wobec siebie. Choć właśnie szczerość jest cechą, której żaden z opisywanych światów nie premiuje.   Książka scenarzysty "Downton Abby" jest też opowieścią o tym, że wykraczając ponad swoją sferę jest się bezpaństwowcem, bo nie można zostać  arystokratką bez tuzina udokumentowanych szlachetnych przodków.  Z drugiej strony,  ta osoba nie ma też powrotu do anonimowości jakiej doświadczała jako „osoba z gminu”. Autor bardzo wnikliwie analizuje te sytuację wyjścia ze sfery... Coś, co nam trąci „Trędowatą”, jest, jeśli wierzyć Lordowi  Fellowesowi, cały czas aktualne. 
  
 "Snoby" czyta się lekko, autor, jak przystało na wziętego scenarzystę,  bawi aforyzmami i celnymi spostrzeżeniami dotyczącymi swoich bohaterów. Jednak wśród tych bohaterów próżno szukać postaci sympatycznej, dobrej, takiej, w której literackie życie można się emocjonalnie zaangażować. "Snoby" to opowieść o pozorach i „co ludzie powiedzą” , o kalkulacjach i interesach. O ciągłym graniu- gra aktor (i to jest zrozumiałe), gra matka markiza, gra młoda żona- narzucone role, społeczne klasy, zasady zachowania wykształcone przez lata i  ustalone przez wieki układy i koligacje (bo za króla Jakuba!....). "Snoby" to opowieść o współczesnym społeczeństwie, w którym podział na klasy, na nas i ich, podział wynikający z urodzenia, jest żywy. O społeczeństwie, w którym lord zasługuje na szacunek, a nowa partnerka aktora jest tym większą celebrytką im więcej  ma kontaktów z wyższymi sferami. Choć podejrzewałam, jak rzecz się skończy,  po odłożeniu książki towarzyszyło mi poczucie, że to  była smutna historia.  Zgrabnie opowiedziana i wyszedłby z tego na pewno dobry film, obyczajowy. Bo obyczajowość  pewnych sfer wciąż trzyma się mocno!

Julian Fellowes, "Snoby". Przeł. Barbara Kopeć-Umiastowska, Wyd. Marginesy. Warszawa 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz