Są różne podziały literatury: na beletrystykę i naukową, na dorosłą i dziecięcą, na dobrą i złą. Można dzielić według płci autora lub czytelnika, według objętości i niezawodnego UKD. Można także według miejsca i okoliczności czytania. Kiedyś pewna czytelniczka wyłożyła swój podział: są książki dobre oraz tramwajowe i pociągowe (pociągowe są, co oczywiste, dłuższe od tramwajowych). To takie, które zapewniają myślom w czasie podróżny pewne zajęcie, ale nie odrywają od życia do tego stopnia, by minąć swój przystanek. Latem pojawia się jeszcze jedna kategoria-książki leżakowe,zwane też kocowymi. To najlżejsze z lekkich, absolutnie nie odrywające nikogo od letniego leniuchowania pozycje mające umilić czas odpoczynku...taka jest definicja ogólna.Ale można ją sobie zmodyfikować, bo każdy odpoczywa przy czymś innym. Zdarzało mi się wielokrotnie czytać na plaży książki, które wymykałby się standardowej klasyfikacji leżakowej- większość lektur czytałam w wakacje,a bardzo utkwiła mi w pamięci "Pani Bovary" czytana w pochmurne popołudnie przy sztormowym Bałtyku i mało działkowa, a jedna tam poznawana "Czarodziejska góra". Najważniejsze, by książki niosły odpoczynek, który nie musi być wcale tak bardzo błahy (co więcej- niektóre "lekkie książki"są tak fatalne, że czytanie to dopiero męka!). Niech książka leżakowa będzie książką, którą po prostu dobrze się czyta! Już się cieszę na to wakacyjne czytanie, trochę kryminałów, trochę klasyki, jakaś leżakowa obyczajówka... Jadę na urlop. Książki już spakowane!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz