niedziela, 20 września 2020

"Sztuka sięgania gwiazd" przeciwko obawom

 


Każdy się czegoś boi.  Jednak niektórych obawy przed życiem spychają do kąta. W kącie żyje Sole, dziewczyna, która  do pracy chodzi zawsze tą samą drogą,  je te same rzeczy, obawiając się  nowych smaków.  Jednak na skutek szoku, jakim jest dla niej śmierć najlepszej przyjaciółki i zostawiony przez nią list, Marie postanawia zmierzyć się ze swoimi lękami i zrobić 100 rzeczy, których się boi.  Na początku robi to, by zadośćuczynić swej przyjaciółce, z czasem kolejne wyzwania pozwalają jej znaleźć smak życia i poczuć emocje, których wcześniej też się obawiała.  Jest to historia mierzenia się z własnymi obawami, ograniczeniami, a także lękami, które narastają w nas przez pokolenia i którymi jesteśmy obarczani przez innych.  I choć może wydać się naiwne, że zamknięta, introwertyczna i zakompleksiona dziewczyna przez zaledwie trzy  miesiące przechodzi tak gruntowną przemianę, to jest to rodzaj pewnej przypowieść o wychodzeniu ze skorupy lęku i odważeniu się na to, co w życiu najniebezpieczniejsza- samo życie.   

Poza kolejnymi pękającymi barierami, którymi jest np. lęk przed pająkiem, ale także strach przez  skokiem ze spadochronem  jest jeszcze historia miłości. Miłości tej wymarzonej, niemal książkowej,  która żyje sobą samą i marzeniami, oraz historia miłości  prawdziwej, nieodzownie łączącej się z obawą o uczucia innych.  To też historia o wychodzeniu z żałoby i  próbie życia w świecie bez kogoś, kto był ważnym punktem odniesienia.   Wydawca zapewnia, że to najbardziej inspirująca książka roku. Można dyskutować, ale  może, jeśli ktoś szuka asumptu do zmiany i wyskoczenia z okowów lęków, to znajdzie siłę w kibicowaniu bohaterce.  Nie ma tu wielkich lęków egzystencjalnych- lęku przed samotnością, śmiercią,  bezsilnością wobec chorób, jest za to sporo codziennych niepokojów, które warto  oswoić.  Bo właśnie o oswajaniu jest ta książka.  Motyw oswajania łączy się tu z czytaniem „Małego księcia", którego cytuje jeden z bohaterów.  Zaś sama Sole czyta namiętnie „Dumę i uprzedzenie”, a w kochanym od lat facecie widzi idealne wcielenie pana Darcy’ego.   Za takie smaczki zawsze są u mnie plusy. A ogólnie książka na plus, optymistyczna, lekka, dająca nadzieję. I pokazująca też, że czasem warto zawalczyć o siebie, szczególnie, gdy nasi bliscy lepiej niż my widza, że  podskórnie chcemy czegoś więcej, ale paraliżuje nas strach.    

To książka  o tym, że warto  nie siedzieć w kącie. Choć też bez nachalnego pchania kogokolwiek w tzw. wir życia. Sole znajdzie to, czego szuka. A czytelnik znajdzie historię, która jeśli wierzyć posłowiu, inspirowana jest prawdziwymi lękami autorki.  A że trochę naiwne? W tym tkwi urok tej powieści, która nie miała być psychologiczną wiwisekcja, ale krzepiąca opowieścią spod lazurowego nieba Włoch.  I czasem takich właśnie książek potrzeba. A czasem może trzeba zrobić też listę swoich obaw... już wyciągnęłam pióro.

Chiara Parenti. „Sztuka sięgania gwiazd”. Przeł.  Anna Osmólska-Mętrak. Wyd. Znak. Kraków 2020.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz