środa, 29 października 2025

"Rzeczy robione specjalnie" podglądane z dystansem



                                                  Codzienność. Czy to jest dobry temat na książkę, film, spektakl? 

                                                           Może podstawowy.

Codzienna zwyczajność bywa spokojem, rutyną. Bywa inspiracją. Emilia Konwerska prezentuje wyimki z codzienności. Jazdy tramwajem, sytuacje w pracy, rozmowy z byłym mężem. Jej bohaterka wpuszcza do swojego świata pełnego małych dziwactw, odgrywania ról i grania w gry, których zasady sama ustala. To świat pełen samotności, braków, szukania sensów w absurdach, pewnej teatralizacji: prób rozegrania życia na nowo z przypadkowymi aktorami codzienności, tych rzeczy robionych specjalnie. To świat współczesny, nasz. Ale dla każdego trochę obcy. Świat, którym najważniejsze są emocje i myśli bezimiennej bohaterki, kilka powracających motywów jak praca czy jej były mąż. Te wyimki z codzienności rozpoczynają się i urywają w różnych momentach. Przy kilku opowiadaniach miałam wrażenie pewnej ciągłości, by potem znów wpaść we fragmentaryczność opowieści. 

Był w tych urywanych historiach jakiś przykuwający uwagę element, ale niewiele po tej lekturze we mnie zostało.

 Każdy ma swoją codzienność, dla niego jest ona najważniejsza, bo jego własna. Nie rozgościłam się w "Rzeczach robionych specjalnie", ani w fabule, ani w języku. Czułam się trochę jak zdystansowany podglądacz. Czy po lekturze przyjrzę się wnikliwie(j) własnej codzienności? Sama nie wiem.
 
Za książkę dziękuję Wydawnictwu.  
 
Emilia Konwerska. "Rzeczy robione specjalnie"
. Wyd. ArtRage. Warszawa 2025.  


środa, 15 października 2025

"Daisy i cesarz" gdy świat się zmienia

 

Biografia bardziej naukowa, faktograficzna czy powieść biograficzna?


Lubię daty. Porządkują i osadzają rzeczywistość. "Daisy i cesarz" nie przygniata datami, jesteśmy raczej w obrębie jakiegoś czasu niż konkretnym dniu. Bo to książka właśnie bardziej o byciu w obrębie niż w konkrecie. Daisy wychodzi za mąż i wyjeżdża z Anglii na niemiecki Śląsk. Jest bogata, ale szczęśliwa może stać się dopiero, gdy zaczyna żyć po swojemu i grać kartami, które dostała do losu. Mąż nie jest miłością jej życia, ale zapewnia jej dostatek, który pozwala na uczynienie z domu i ogrodu bajkowej rezydencji, z biegiem czasu księżna zaczyna działać społecznie i pewnymi decyzjami zaskakiwać towarzystwo. 
Dopełnieniem historii Daisy jest cesarz Wilhelm II-opisany bardziej szczegółowo (np czas jego dzieciństwa), marzący o wielkości Prus, władzy, wojskowym drylu i ordnungu. Człowiek, niosący ciężar ambicji, ukrywający część swojej natury za sztywnymi zasadami. Czy między tą dwójką było uczucie? Nie. Zatem dlaczego autorka połączyła ich losy? Może dla zachowania kontrastu i pokazania momentu w historii, gdy coś się kończy. Oboje z angielską krwią żyli w Prusach, a różnicą było ich podejście to rzeczywistości.Przyznam, że władca był dla mnie ciekawszy od Daisy, jego pobudki i działania bardziej intrygowały. 
O swoich bohaterach autorka pisze z dystansu, a czas teraźniejszy, który pozornie ma czytelnika wprowadzić bliżej w życie postaci sprawdza się połowicznie, bo bohaterowie nie mają miejsca na ukazanie tego, co w nich głębiej. Są wydarzenia, działania, podróże, decyzje, skandale na dworze, zaogniająca się sytuacja polityczna, ale czytając miałam wrażenie relacji z czegoś, a nie bycia w środku wydarzeń. Czyta się szybko i sprawnie, pewne wątki wymagały poszerzenia na w innych źródłach, więc nie był to czas stracony. Jednak jak na powieść za mało tu narracji i tworzenia, a nie tylko opisywania świata. Może problemem był długi czas, jaki obejmowała książka, bo autorka w cyklu o wielkiej emigracji udowodniła, że naprawdę umie pisać angażując i ze środka wydarzeń.

Co zaskoczyło? Pokazanie angielskiej arystokracji jako towarzystwa, w porównaniu z niemieckim, swobodnego i nie aż tak sformalizowanego. Ciekawe! 
I jeszcze słowo o haśle: Daisy polska lady Di. Daisy miała nieudane małżeństwo, działała społecznie, ale nie zdecydowała się odejść od męża i nie była ofiarą tabloidów. Nie była też do końca polska, bo przyjeżdżając na Śląsk w czasie zaborów nie znała polskiej historii, a jako monarchistka przeciwna była "rebeliom" powstania. Marketing ma swoje zasady.
 
 O romantycznych tu wpis
 
 Z książkę dziękuję wydawnictwu.  
Dorota Ponińska. "Daisy i cesarza". Wyd. Znak. Kraków 2025.  

poniedziałek, 6 października 2025

"Apartament pod Złotym Klonem"



Jesień- jakie jest pierwsze skojarzenie? 
 Basia Kwinta korzysta z nie aż tak nośnego skojarzenia w dzisiejszym świecie świeczkowo-kocykowych jesieniar i mówi o odchodzeniu. O smutku. O pożegnaniu. Ale także o odrodzeniu z takiej jesieni życia, w którą można wejść będąc nawet młodym człowiekiem. 
 
 Amelia mówi o sobie, że jest emerytką. Bardzo dziarską, bo pracuje na kilka dorywczych etatów, waletuje w mieszkaniu ludzi, w których sprząta. Fakt, iż nie sięgnęła nawet połowy wieku emerytalnego nie przeszkadza jej czuć, że jej życie się skończyło. Bo "Apartamentem pod Złotym Klonem" to też powieść o żałobie i godzeniu się procesem przeżywania odchodzenia tych, których kochamy.  Oczywiście, jest tu też wątek bardziej wiosenny niż jesienny, gdy w (nie)domu bohaterki pojawia się kolejny nielegalny lokator i zaczyna się wojna podjazdowa (a działa bywają wytaczane bardzo ciężkie, bo dochodzi np. do niewybaczalnego zdradzania zakończeń kryminałów). Jak skończy się ten wątek wiadomo, ale jego przewidywalność nie zmniejsza przyjemności z czytania. W powieści jest jeszcze kilka innych tematów i postaci- ciężarna przyjaciółka, bardzo młody zdolny fotograf. Świetny, bo spokojny i otulający ciepłem wełny, a nie poliestrem jest wątek rodziny bohaterki (dawno nie czytałam o tak po prostu normalnej, wspierającej się rodzinie!).  
 
Klimatu opowieści nadają przechadzki przez Planty i różne krakowskie zakamarki, wyczuwalny jest zapach przypraw korzennych i kawy. Ale ten jesienny zapach to nie tylko dyniowa latte, ale też ten specyficzny zapach mokrych liści w alejce cmentarza, bo przy całej świadomości lekkości stylu, książka może być czytana jako powieść o wychodzeniu z żałoby. Ale jest też jesienną (a może całoroczną?) powieścią obyczajową z, jak zawsze u tej autorki, wygadaną i dowcipną bohaterką, która wpuszcza nas w swój świat.   I chce się w nim chwilę pobyć. Bo ostateczna słodycz jest przełamana cierpkością życia, w którym nic nie jest dane na zawsze.  A świadomość tego to jedna z barw jesieni.    
 
Barbara Kwinta "Apartament pod Złotym klonem". Wyd. Lira.  Warszawa 2025.