niedziela, 11 października 2020

"Romantyczni" czucie i wiara w Wilnie


 
Romantyczni, czyli kierujący się sercem, idealistyczni, ceniący wolność i buntujący się przeciwko zastałym porządkom. To o takich romantykach opowiada Dorota Ponińska. Romantykiem jest Maurycy, szlachcic, który  wyjeżdża do Wilna  i wbrew woli ojca studiuje historię, a nie medycynę. Na przekór zasadom oddaje serce nie bogatej sąsiadce, a dziewczynie z lasu, czczącej dawne bóstwa i pokazującej mu prastare wierzenia. Jednak wbrew pozorom to nie Maurycy jest bohaterem tej historii.  Nie jest nim też Adam Mickiewicz, który co prawda przemyka przez strony książki głosząc hasła romantyzmu, uczestnicząc w zebraniach filomatów i recytując wiersze, jednak  jest postacią mocno drugoplanową.  Ważną, choć nie główną rolę gra też senator Nowosilcow, opisany  w sposób, który pozwala jeszcze lepiej zrozumieć, dlaczego w „Dziadach” towarzyszą mu diabły.  Pierwszoplanową postacią jest książę Adam Czartoryski,  a opisane w książce lata to czas, gdy Czartoryski z zaufanego cara  Aleksandra  i człowieka wierzącego w rosyjskie obietnice zmienia się wpierw w  prezesa Rządu Narodowego Królestwa Polskiego, a potem wygnańca.  

W książce znajdziemy wiele wątków historycznych- jednym, z głównych jest działalność i późniejszy proces filomatów, wspomniane zostaje powstanie dekabrystów i wydarzenia z listopada 1830 roku. Śledząc losy bohaterów poznajemy realia życia w Wilnie  lat 20. XIX wieku oraz atmosferę tamtejszego uniwersytetu, którego kuratorem był Czartoryski. Jesteśmy świadkami rozmów braci Śniadeckich o młodzieży, zebrań towarzystwa promienistych, czyli obserwujemy  znany ze szkoły konflikt starych i młodych. Jednak  tu zamiast  haseł oświecenia i romantyzmów, mamy stojących za nimi ludzi, ich działania i postawy.  I trudno się nie zapalić do wielkich idei młodych romantyków, chcących czuć i pomagać innym, opierając się na prawach serca i uczuciach.  Trudno też nie zainteresować się badaniami nad kulturą Słowian i poszukiwaniami dawnych wierzeń, które stają się źródłem inspiracji. Trudno nie docenić smaczków typu siedzący pod ścianą nastoletni Julek Słowacki.Postaci, w znacznej części historyczne, stają się bardziej zwyczajne, przez co łatwiej je zrozumieć i traktować  je jak ludzi z codziennymi problemami, radościami, a nie tylko pomniki ze spiżu, stojące na cokołach.

Wielkim plusem powieści jest też  język. Autorka nie popada w nadmierną i brzmiącą sztucznie stylizację, a jednocześnie  czytelnik nie ma wrażenia (często rażącego w powieściach historycznych)  uwspółcześnienia dialogów i opisów.  Ponińska  snuje swoją opowieść dość niespiesznie, ale z wewnętrznym nerwem i napięciem, które utrzymuje uwagę  czytelnika. Zawiązanie tylu wątków i przedstawienie postaci musi trochę potrwać, ale potem, od coraz ciaśniej splatających się losów bohaterów trudno się oderwać.  

W tym odmalowanym przez nią świecie widać, że po pierwsze autorka lubi romantyzm, po drugie do pisania  gruntownie się przygotowała także przez czytanie pamiętników, listów, dających najlepszy obraz ówczesnej codzienności.  I szkoda, że tak ciekawa treść została opatrzona okładka, która nie tylko przywodzi na myśl romanse pewnego bursztynowego wydawnictwa, ale także  pokazuje suknię i dodatki (te sztuczne koraliki, udające perły!), które nawet mnie (niezbyt interesującej się historia mody) kłują w oczy.  A zawartość naprawdę ciekawa i z niecierpliwością czekam na kolejne części, bo teraz przed nami wielka emigracja. 

 Dorota Ponińska. "Romantyczni". Wyd. Lira. Warszawa 2020

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz