Alan, po przejściu trzech tomów nadal idzie… Ostatni tom zakończył się diagnozą raka mózgu,
ale na początku czwartego bohater przechodzi operację wycięcia oponiaka i
rusza dalej. Życzmy wszystkim pacjentom tak łagodnego przebiegu choroby... Przemierza kolejne kilometry, mija mieścinki
i miasta, z atrakcji krajoznawczych zalicza m.in. mokradła i siedliska aligatorów; jest coraz bliżej końca wędrówki. Zastanawia się nad tym, co będzie, gdy osiągnie swój cel, który z każdym pokonywanym kilometrem jest coraz mniej abstrakcyjny. Waha się między dwiema kobietami i wspomnieniem żony, w
końcu decyduje się odezwać do tej, z
którą łączy go przyjaźń, a winno łączyć jeszcze kochanie. I wtedy…
Evans jest
specjalistą od urywania akcji w momencie dramatycznym (przy czym zawsze daje
czytelnikowi pewność, że bohater- dosłownie i w przenośni- ruszy dalej). Autor
nie zawodzi także tych, którzy traktują jego powieść jak przewodnik po knajpach
i hotelach Ameryki. Alan idzie i je… Gdyby wyciąć z książki opisy posiłków i zakupów oraz mniej czy
bardziej eleganckich noclegowni, nie
zostałoby wiele. Czytanie o jedzeniu Alana nuży, na szczęście nie ma problemu ze cieknąca ślinką (tak
czasem bywa przy toskańskich i prowansalskich tematach)- zestawy spożywcze Alana są bardziej szalone niż podróż per pedes przez USA–gofry z jajecznicą?! Zaprawiła mnie w bojach szkolna stołówka, serwująca grochówkę w zestawie z naleśnikami oraz makaron w sosie pomidorowym z zupą kisielową, ale mimo tego uważam upodobania Alana za dziwne!
Czy ten tom ma jakiś
temat przewodni? Po głębszym zastanowieniu
ma, jest nim wiara. Wiara dająca nadzieję, umacniająca, utwierdzająca, ale też niebezpieczna, bo najbardziej
przejmującym (czy raczej jedynym bardziej poruszającym) momentem jest zetknięcie
Alana z sektą. Niestety, ten wątek zostaje
ledwie zakreślony i czytelnik zostaje z
kilkoma pytaniami o losy poznanych bohaterów, na które nie otrzyma odpowiedzi. Przyznam, że czytam tę serię trochę z rozpędu
i czekam na zakończenie. Nie obiecuję sobie, że mnie zaskoczy, ale mimo wszystko
jestem trochę ciekawa. Tak działa Evans.
Richard Paul Evans, "Miejsce dla dwojga". Przeł. Hanna de Broekere.Wyd.Znak. Kraków 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz