Czytam Christie. Ot kryminał. Ale nie tylko. Także wycinek pewnej rzeczywistości. Świata, który ma być (tak przynajmniej informują media), ma być przepisany na nowo. Poprawiać czy nie?
Lubię
 Christie. Czytam jej powieści dla relaksu.  To nie jest tak, że do 
relaksu potrzebuję zbrodni. Chodzi raczej o świat Christie: intrygujący,
 zapełniony ciekawymi postaciami, humorem i metodycznym odkrywaniem 
winowajcy. Świat, który choć wzięty w powieściowy nawias, jest w jakimś 
stopniu prawdziwy.
"Strzały
 w Stonygates", książka, która czytałam na tyle dawno, że nie pamiętałam 
rozwiązania zagadki. I kolejna przygoda Jane Marple, która jest tu 
aktywną postacią, bo wszyscy wiemy, że w niektórych powieściach pojawia 
się dość późno i z kącika podaje rozwiązanie zagadki. Tu Jane Marple, na
 prośbę przyjaciółki jedzie to Stonygates, bo przyjaciółka czuje, że coś
 złego dzieje się w domu jej siostry. I faktycznie. Są podejrzenia o 
otrucie i  zbrodnia, gdy słychać  tytułowe strzały (które stają są 
częściowo kluczem do rozwiązania zagadki).  Tym, co zwraca uwagę w 
powieści jest atmosfera podskórnych oskarżeń, tajemnic, wątpliwości.  
Christie gra ludzkimi charakterami - pozornie nieświadomą niczego panią 
domu,  zazdrosną o przyrodnią córkę siostrą, zalotną wnuczką. Do tego 
pojawia się wątek spektaklu, który tworzy kilku bohaterów i choć 
czytelnik nigdy nie trafia na próbę lub za kulisy, to  atmosfera 
 tworzenia pozorów, grania ról bardzo mocno wybija się w tej 
powieści.
Pobocznym
 wątkiem jest praca nad resocjalizacją młodzieży. Gdzieś 
przeczytałam, że  spojrzenie Christie na to zagadnienie jest  
anachroniczne. A jakie ma być, skoro to powieść wydana w 1952 roku? I muszę przyznać, że zaufanie do świata przedstawionego jest jednym z 
powodów, dla którego  wracam do Agathy (oraz do Austen czy Prusa). 
Książki, których akcja dzieje się w czasach współczesnych twórcy pokazują tamten świat.  O ile pisząc powieść historyczną trzeba 
sprawdzić, czy wtedy już były  telefony, telegramy itp., pisząc to, co 
dzieje się tu i teraz nie trzeba się zastanawiać, czy bohater ma  wysłać
 maila  czy posłać gońca, to oczywiste.  Tak samo czytając powieści 
Christie widzimy, jak zmienia się opisywany przez nią świat i nie jest 
to zmiana, której ona dokonuje, ale którą, bez przypisów, odnotowuje. Po
 prostu widać, że bohaterowie powieści z lat 20. żyją w innej 
rzeczywistości niż ci z końca lat 50. Bez wykładu z historii widzimy, jak 
zmienia się rola kobiet, a bohaterami  zamiast arystokracji staja się 
hipisi.  I za to bardzo Christie lubię-za nadążanie za światem, w 
którym osadza swoje powieści, a rodzaj zaufania  jest kolejnym elementem
 relaksu z książką.  Korzystam, póki mogę. Póki Agathy nie przepiszą na 
nowo. 
Agatha Christie. "Strzały w Stonygates".  Przeł.  Beata Długajczyk. Wyd Dolnośląskie. Poznań 2024. 

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz