środa, 12 czerwca 2024

"Strzały w Stonygates" panna Marple wyjaśnia


 Czytam Christie. Ot kryminał. Ale nie tylko. Także wycinek pewnej rzeczywistości.   Świata, który ma być (tak przynajmniej informują media), ma być przepisany na nowo.  Poprawiać czy nie?

Lubię Christie. Czytam jej powieści dla relaksu.  To nie jest tak, że do relaksu potrzebuję zbrodni. Chodzi raczej o świat Christie: intrygujący, zapełniony ciekawymi postaciami, humorem i metodycznym odkrywaniem winowajcy. Świat, który choć wzięty w powieściowy nawias, jest w jakimś stopniu prawdziwy.
"Strzały w Stonygates", książka, która czytałam na tyle dawno, że nie pamiętałam rozwiązania zagadki. I kolejna przygoda Jane Marple, która jest tu aktywną postacią, bo wszyscy wiemy, że w niektórych powieściach pojawia się dość późno i z kącika podaje rozwiązanie zagadki. Tu Jane Marple, na prośbę przyjaciółki jedzie to Stonygates, bo przyjaciółka czuje, że coś złego dzieje się w domu jej siostry. I faktycznie. Są podejrzenia o otrucie i  zbrodnia, gdy słychać  tytułowe strzały (które stają są częściowo kluczem do rozwiązania zagadki).  Tym, co zwraca uwagę w powieści jest atmosfera podskórnych oskarżeń, tajemnic, wątpliwości.  Christie gra ludzkimi charakterami - pozornie nieświadomą niczego panią domu,  zazdrosną o przyrodnią córkę siostrą, zalotną wnuczką. Do tego pojawia się wątek spektaklu, który tworzy kilku bohaterów i choć czytelnik nigdy nie trafia na próbę lub za kulisy, to  atmosfera  tworzenia pozorów, grania ról bardzo mocno wybija się w tej powieści.
Pobocznym wątkiem jest praca nad resocjalizacją młodzieży. Gdzieś przeczytałam, że  spojrzenie Christie na to zagadnienie jest  anachroniczne. A jakie ma być, skoro to powieść wydana w 1952 roku? I muszę przyznać, że zaufanie do świata przedstawionego jest jednym z powodów, dla którego  wracam do Agathy (oraz do Austen czy Prusa). Książki, których akcja dzieje się w czasach współczesnych twórcy pokazują tamten świat.  O ile pisząc powieść historyczną trzeba sprawdzić, czy wtedy już były  telefony, telegramy itp., pisząc to, co dzieje się tu i teraz nie trzeba się zastanawiać, czy bohater ma  wysłać maila  czy posłać gońca, to oczywiste.  Tak samo czytając powieści Christie widzimy, jak zmienia się opisywany przez nią świat i nie jest to zmiana, której ona dokonuje, ale którą, bez przypisów, odnotowuje. Po prostu widać, że bohaterowie powieści z lat 20. żyją w innej rzeczywistości niż ci z końca lat 50. Bez wykładu z historii widzimy, jak zmienia się rola kobiet, a bohaterami  zamiast arystokracji staja się hipisi.  I za to bardzo Christie lubię-za nadążanie za światem, w którym osadza swoje powieści, a rodzaj zaufania  jest kolejnym elementem relaksu z książką.  Korzystam, póki mogę. Póki Agathy nie przepiszą na nowo. 
 
Agatha Christie. "Strzały w Stonygates".  Przeł.  Beata Długajczyk. Wyd Dolnośląskie. Poznań 2024.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz