środa, 13 maja 2015

"Pora na życie" bez półprawd i wypłowiałych marzeń

Pewnego dnia Lucy, nałogowa kłamczucha, zostaje wezwana na rozmowę ze swoim Życiem. To zupełnie normalna sytuacja, bo agencja życiowa pomaga w rozwiązywaniu problemów wielu osobom. Spotkanie z człowiekiem, który dla wygody przedstawia się jako Cosmo, jest dla Lucy mało sympatycznym doświadczeniem- facet wie o niej wszystko i nie waha się znanych faktów wykorzystać, zwłaszcza  tych  o niechlubnych zachowaniach podopiecznej.Cosmo postanawia towarzyszyć Lucy w codziennym życiu i obiecuje za każdą powiedzianą przez nią nieprawdę demaskować jakieś, wydawało się niewinne  kłamstewko. Okazuje się, że życie bez codziennych nieprawd wcale nie jest takie proste. Lucy traci pracę, wchodzi w otwarty konflikt z rodziną, przegapia szansę na obiecujący związek. Ale jednocześnie przestaje okłamywać siebie. Zaczyna doceniać to, co ma i zastanawiać się nad czym, czego potrzebuje. Postanawia odzyskać Blake'a- tego, którego uważała za miłość swego życia. 

Historie pisane przez Cecelię Ahern charakteryzują się tym, że choć realistyczne mają w sobie jakiś element niesamowitości-albo listy zza grobu, albo  lista "Stu imion", albo pamiętnik z przyszłości. Tym razem jest niecodzienny element tajemniczego Życia, które zmienia się od flejtuchowatego zarośniętego faceta w całkiem interesującego mężczyznę (jak łatwo się domyśleć, ta przemiana łączy się przemianą życia Lucy), mamy też to, za co kochają autorkę czytelniczki- ciekawą historię z bohaterami, których łatwo polubić, chociaż  przyznam, że na początku Lucy mnie trochę denerwowała. "Pora na życie" to opowieść o tym, że są decyzje, które trzeba podjąć, że niektóre marzenia warto realizować, a z innymi dać sobie spokój, bo czasem bywa tak, że zrealizowane marzenie okazuje się śliwką robaczywką. 

Czego Życie uczy Lucy i czytelników- bo Ahern zawsze przemyca w swoich powieściach jakiś materiał do przemyśleń? Najprościej tego, by lubić  i doceniać swoje życie, nie bać się go zmieniać, a bawiąc się w półprawdy nie skłamać samemu sobie. Niełatwa sprawa w dzisiejszym, pełnym pozorów świecie. Książkę czyta się szybko, kibicując głównej bohaterce, która z czasem zaczyna wzbudzać coraz większą sympatię. Można nawet Lucy trochę zazdrościć, że ma przy sobie kogoś, przed kim nie musi niczego udawać, bo ten ktoś przerył całe archiwum jej życia, a teraz pomaga odkryć to, co jeszcze wciąż na nią czeka. 

Cecelia Ahern, "Pora na życie". Przeł. Barbara Jaroszuk. Wyd. Świat Książki. Warszawa 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz