Profesorowa Szczupaczyńska powinna zająć się przygotowaniami do Wielkiejnocy, a tu tragedia- Karolcia, nowa służąca składa wymówienie. A szczytem tragedii jest to, że Karolcię znajdują bez życia nad Wisłą. Szczupaczyńska czuje się w obowiązku wspomóc policję, choć sprawy, do których dotrze nie będą typowe dla statecznej pani profesorowej. Szczupaczyńska bowiem będzie zmuszona rozedrzeć zasłonę, która spowija krakowski półświatek. I okaże się, że osoby, z którymi przyjdzie jej rozmawiać, a zwłaszcza panie niezbyt ciężkiego prowadzenia, się zupełnie nie przypominają bohaterów oper o upadłych pięknościach...
Temat handlu kobietami to w kryminale rzecz częsta, jednak co innego gdy przygląda się mu taki Zyga w "Kinie Venus" Wrońskiego, a co innego gdy do podejrzanych dzielnic kieruje swe kroki profesorowa. Jakby tego było mało sytuacja zmusza ją do podsłuchiwania w policyjnym gabinecie oraz wysłuchiwania młodego lekarza Kurkiewicza, który, nie zważając na uszy damy, szerzy swoje wywody o płciowości. Trzeba przyznać, że historyczna postać Kurkiewicza staje się przede wszystkim postacią humorystyczną, a jego opowieści niosą z sobą wiele onomastycznych smaczków. W książce pojawia się też młody Tadzio Żeleński, który jeszcze nie jest Boyem. I Paderewski. I Modrzejewska. I wdowa po Matejce.
Nieco na uboczu kryminalnej intrygi, która toczy się spokojnie i z krakowskim spleenem, pojawiają się dwa zagadnienia- wielkiej biedy i emancypacji kobiet. Historia Karolci, która zaufała miłemu mężczyźnie i była przekonana, że zacznie nowe życie w Ameryce nie jest niestety fikcją literacką- takich dziewcząt było na przełomie wieków wiele. Handlarze żywym towarem żerowali na naiwności i niewinności dziewczyn, którym bieda zaglądała w oczy, a następny dzień nie niósł żadnej poprawy. Druga rzecz to dostęp kobiet do edukacji- profesorowa, jako konserwatywna mieszczka sprzeciwia się uczącym się kobietom i potępia rozwijające się czytelnie dla pań i kursy, a organizującym je damom wolałaby się nie kłaniać na ulicy. Jednak nawet ona nie wierzy w przytaczane teorie, że nauka przyczynia się do bezpłodności. Za każdym razem gdy czytam książki podejmujące tę tematykę nie mogę się nadziwić, jaka rewolucja dokonała się przez sto lat! I dobrze, że przypominają o niej także panowie.
Szymiczkową, czy raczej Dehnela i Tarczyńskiego, bardzo dobrze się czyta- to, co tak bardzo bawiło w Tajemnicy domu Helclów czyli krakowski światek, nawiązania i cytaty oraz niezwykle dowcipy język cały czas przynosi wielką lekturową przyjemność, a intryga moim zdaniem jest nieco lepsza niż przy pierwszej przygodzie Szczupaczyńksiej. I sama profesorowa nieustannie podbija serce swoją powagą krakowskiej pani domu z biglem osóbki, która czasem musi wyrwać się z domu i pomocy przy śledztwie. I za tę dwoistość ją lubię!
Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński (Maryla Szymiczkowa), "Rozdarta zasłona". Wyd. Znak. Kraków 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz