wtorek, 2 marca 2021

"Pani Bovary" z niespełnienia

 

Wróciłam do „Pani Bovary” i trakcie lektury trafiłam na rozmowę o tej książce, w której historyk literatury (facet) uznał, że jest to historia o niewierności żony. I choć temat niewierności jest oczywiście jednym z wątków, jest skutkiem, a nie przyczyną. Dla mnie „Pani Bovary” to przede wszystkim opowieść o niemożności życia w rzeczywistości tak różniącej się od wymarzonego świata, tworzonego przez nadmierne oczekiwania i niezachwianą wiarę, że to, co jest w marzeniach, zdarza się w realu.  Co więcej, ośmielam się twierdzić, że taki był też ogląd Flauberta, bo mówiąc, że „pani Bovary to ja”  raczej nie chciał być brany za niewierną żonę. :)  

Książka od lat w kanonie,  ważny głos  o kobiecie w sztuce (bo są dwie tak bardzo wyraziste bohaterki: Anna Karenina i Emma Bovary). Emma szukała doznań- chciała być zakonnicą, chciała być kochaną, chciała mieć to, co piękne, modne i zbytkowne.  Jej egoizm (widoczny np. w kontaktach z córką) i egzaltacja sprawiają, że trudni mi ją lubić.  Denerwuje brakiem osadzenia w rzeczywistości.  Ale z drugiej strony jestem w stanie ją częściowo usprawiedliwić- skąd miała wiedzieć, jak haniebne są warunki kredytów i weksli, skoro była kobietą, z którą o pieniądzach się nie rozmawia, która nie ma pojęcia o procentach. Która wyszła za mąż po to, by nie martwić się o byt, a tu okazuje się, że na wszystkie potrzeby nie wystarcza. 

Emma zderza się z rozczarowaniem. Bo nie da się żyć stale na szczycie emocji. Bo rzeczywistość nie wygląda jak w powieści. Niech zatem jej śmierć będzie tragicznie piękna, jak z opery, jak z powieści, z prośbą, by nikogo za nią nie winić.   

To głos brzmiący dziś bardzo mocno, biorąc pod uwagę to, co kształtują internaty i jak w nasze życie wdzierają się cudze marzenia i ciągłe porównania z całym światem. Bo dziś Emma Bovary nie czytałby powieści, tylko siedziała na insta. I marzyła o alternatywnej rzeczywistość pełnej przedmiotów i uczuć jej niedostępnych. Przedmiotów i uczuć, które nie czynią jej ani lepszą, ani pełniejszą, ani szczęśliwszą.  Tragizm jej losów pozostaje bezdyskusyjny.  Niestety ponadczasowy. 

 Słuchałam audiobooka w interpretacji Małgorzaty Kożuchowksiej i słuchało mi się go bardzo dobrze.  Nie było tu przesady i zagrywania się, ale postaci, a zwłaszcza Emma (to chyba jedyny powód, dla którego ten tekst powinna lektorować kobieta), wypadły bardzo dobrze.  

 Gustaw Flaubert,  "Pani Bovary". Przeł. Aniela Micińska. Audoobook Czytała Małgorzata Kożuchowska.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz