Książka od lat w kanonie, ważny głos o kobiecie w sztuce (bo są dwie tak bardzo wyraziste bohaterki: Anna Karenina i Emma Bovary). Emma szukała doznań- chciała być zakonnicą, chciała być kochaną, chciała mieć to, co piękne, modne i zbytkowne. Jej egoizm (widoczny np. w kontaktach z córką) i egzaltacja sprawiają, że trudni mi ją lubić. Denerwuje brakiem osadzenia w rzeczywistości. Ale z drugiej strony jestem w stanie ją częściowo usprawiedliwić- skąd miała wiedzieć, jak haniebne są warunki kredytów i weksli, skoro była kobietą, z którą o pieniądzach się nie rozmawia, która nie ma pojęcia o procentach. Która wyszła za mąż po to, by nie martwić się o byt, a tu okazuje się, że na wszystkie potrzeby nie wystarcza.
Emma zderza się z rozczarowaniem. Bo nie da się żyć stale na szczycie emocji. Bo rzeczywistość nie wygląda jak w powieści. Niech zatem jej śmierć będzie tragicznie piękna, jak z opery, jak z powieści, z prośbą, by nikogo za nią nie winić.
To głos brzmiący dziś bardzo mocno, biorąc pod uwagę to, co kształtują internaty i jak w nasze życie wdzierają się cudze marzenia i ciągłe porównania z całym światem. Bo dziś Emma Bovary nie czytałby powieści, tylko siedziała na insta. I marzyła o alternatywnej rzeczywistość pełnej przedmiotów i uczuć jej niedostępnych. Przedmiotów i uczuć, które nie czynią jej ani lepszą, ani pełniejszą, ani szczęśliwszą. Tragizm jej losów pozostaje bezdyskusyjny. Niestety ponadczasowy.
Słuchałam audiobooka w interpretacji Małgorzaty Kożuchowksiej i słuchało mi się go bardzo dobrze. Nie było tu przesady i zagrywania się, ale postaci, a zwłaszcza Emma (to chyba jedyny powód, dla którego ten tekst powinna lektorować kobieta), wypadły bardzo dobrze.
Gustaw Flaubert, "Pani Bovary". Przeł. Aniela Micińska. Audoobook Czytała Małgorzata Kożuchowska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz