Akcja trylogii Agnieszki Krawczyk „Czary codzienności”
toczyła się latem i była pełna słońca i
ciepała. Autorka mówiła, że żegna Zmysłowo i swoje bohaterki, ale na szczęście
kobieta zmienną jest i dlatego w prezencie świątecznym pojawił się „Magiczny
wieczór”. Myliłby się ktoś, kto uważa, że to tylko okolicznościowe wrabianie wierszówki. Nie, to kolejne książka,
dopowiadająca kilka wątków i wprowadzająca nowe postaci, dzięki czemu znów
można przyjemnie rozgościć się w
miasteczku, w którym czas płynie nieco inaczej. A zimą jeszcze bardziej
zwalnia, bo co tu robić… I choć „siostry
z pokręconym DNA” dostrzegają, że zimą ich herbaciarnia ma znacznie miej
klientów i wszystko robi się bardziej senne, to wcale nie znaczy, że w
Zamysłowie powieją nudą.
Z jednej strony przygotowania do ślubu Danieli, z drugiej poszukiwanie kota, z trzeciej pomysł nowych inwestycji, z czwartej przybycie nowej nauczycielki, która sprawi, że dziewczyny zyskają nowa bratnią (czy raczej siostrzaną duszę), a pewien twardy facet nauczy się kochać. I choć mogło się wydawać, że pewne sprawy, a zwłaszcza kwestie sercowe starszych sióstr zostały już przyklepane, to w tym tomie relacje najstarszej Agaty robią się mniej baśniowe, a bardziej życiowe. Bo o ile trzy poprzednie książki pokazywały rodzące się uczucie i przezwyciężanie przeszkód, teraz mamy do czynienia z codziennymi sprawami ludzi, którzy mimo prawie tysiąca stron wcześniejszych perypetii jeszcze nie powiedzieli sobie wszystkiego. A szczerość jest podstawą wszystkich związków, o czym przekonują się bohaterowie. Ten wątek- wahań, niewypowiedzianych obaw- dodaje książęce autentyczności. Wiele wnosi też nowa postać nauczycielki, która ciekawie kontrastuje z przebojowymi i rozsądnymi siostrami, otwierając im oczy na inne sposoby oglądu rzeczywistości.
Z jednej strony przygotowania do ślubu Danieli, z drugiej poszukiwanie kota, z trzeciej pomysł nowych inwestycji, z czwartej przybycie nowej nauczycielki, która sprawi, że dziewczyny zyskają nowa bratnią (czy raczej siostrzaną duszę), a pewien twardy facet nauczy się kochać. I choć mogło się wydawać, że pewne sprawy, a zwłaszcza kwestie sercowe starszych sióstr zostały już przyklepane, to w tym tomie relacje najstarszej Agaty robią się mniej baśniowe, a bardziej życiowe. Bo o ile trzy poprzednie książki pokazywały rodzące się uczucie i przezwyciężanie przeszkód, teraz mamy do czynienia z codziennymi sprawami ludzi, którzy mimo prawie tysiąca stron wcześniejszych perypetii jeszcze nie powiedzieli sobie wszystkiego. A szczerość jest podstawą wszystkich związków, o czym przekonują się bohaterowie. Ten wątek- wahań, niewypowiedzianych obaw- dodaje książęce autentyczności. Wiele wnosi też nowa postać nauczycielki, która ciekawie kontrastuje z przebojowymi i rozsądnymi siostrami, otwierając im oczy na inne sposoby oglądu rzeczywistości.
Agnieszka Krawczyk znów opowiada o
emocjach: o trudności kochania, zagubieniu, zdominowaniu, wychodzeniu ze
skorupy i stawianiu się samo stanowiącą o sobie kobietą. Opowiada
też o tym, co się dzieję, gdy ktoś
wypada z kołowrotka, w którym niczym chomik biegał i budował karierę- do
Zmysłowa wraca bowiem gwiazda filmowa Lora Hagen. Mamy starych i nowych
znajomych, trochę humoru i dużo
optymizmu, bo nawet przy poważnych rozmowach i decyzjach bohaterów towarzyszy
nam nadzieja na szczęśliwe zakończenie.
A jeśli
dodamy do tego przygotowania do Bożego Narodzenia i śnieg (w nieliterackim świecie częściej obecny na Wielkanoc niż Boże Narodzenie) mamy idealną książkę na przedświąteczny
czas. Przytulną, sympatyczną, taką,
która pozwoli na moment zwolnić w codziennej bieganinie.
„Magiczny
wieczór” jest ostatecznym zamknięciem
serii o Zamysłowie i znacznie lepiej jest go czytać po wcześniejszej lekturze „Czarów
codzienności”. Autorka co prawda w podziwu godnym skrócie streszcza perypetie bohaterów,
ale mimo wszystko dopiero czytanie całości pozwala na docenienie rozwoju postacią
Halickiego albo humorystycznych wtrętów dr Wilka o Agacie Christie. Czyli
jeśli dawać „Magiczny wieczór” w prezencie,
to w pakiecie z poprzednimi częściami. I wtedy obdarowana ma gwarancję all inclusive
w Zmysłowie!
I, ponieważ w tym roku polubiłam się z siostrami, mam jedną radę- wigilijny kompot z suszu, aby przeszedł smakiem owoców, przypraw i miodu, powinien postać przynajmniej tydzień. Gotowanie go w rano wigilię może sprawdzić się tylko wtedy, gdy przy stole siądą ludzie tak zakochani w kucharkach, że nie zwrócą uwagi na kompot ;)
Poprzednie tomy:
"Siostry", "Przyjaciele i rywale" "Słoneczna przystań"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz