Jak opisać czas? Przez miejsce i ludzi. I podziałać stylem i językiem.
 "Mokradła"
 to dla mnie sposób na literackie uchwycenie czasu.  Jego (prze)mijania,
 zmiany; tego tykania, które odmierza lata i stulecia.
 Od
 XVII wieku do współczesności towarzyszmy ludziom z założonej przy 
skandynawskich bagnach osady Nevabacka. Początki są (bo zwykle takie 
bywają początki) na poły realne, 
na poły baśniowe, magiczne. Krótkie historię ludzi osiedlających się na 
bagnach i zaczynających swoje życie w nowej społeczności. Im dalej w 
czas,
 tym historie robią się bardziej rozbudowane, realistyczne, a postaci 
zaczynają mieć 
między sobą jasne powiązania rodzinne. Każdy czas ma też swoje problemy,
 
swoje zasady, swoje historie. Dziewczyna, która chce się uczyć w 
czasach, gdy edukacja dla dziewcząt, że wsi jest tylko wymysłem. 
Zakochany chłopak. Wojenne rozłączenie. Nastolatka przyjeżdżająca na 
mokradła na wakacje, która jeszcze
 nie wie, że czas bez telewizora i telefonu będzie jednym z 
najpiękniejszych. Ludzie żyjący w coraz większym dystansie od przyrody, 
ale będący stale pod jej magnetycznym wręcz wpływem. I zawieszone 
pytanie o przyszłość. Naszą, ludzką i przyrodniczą na mokradłach.
 Tę
 opowieść zapamiętam przez powiązane rodzinne 
opowieści, z których tworzy się historia małej ojczyzny. I język. 
Tłumaczka, by pokazać zmiany czasu, zdecydowała się na archaizmy 
(pięknie budowały klimat przeszłości) i stylizacje. I przyznam, że w 
pierwszych częściach książki mój mózg zaczął grać w grę "zgadnij orzeczenie z końca zadania", bo nawet w 
"Pamiętnikach" Paska nie było takiego nagromadzenia szyku z czasownikiem
 
na końcu. Im bliżej współczesności, tym bardziej język robił się 
przejrzysty.  Bardzo polecam przeczytanie przedmowy Agaty Teperek, bo 
wyjaśnia wiele ciekawych zagadnień i dylematów językowych związanych z 
historią i dwujęzycznością (fińsko-szwedzką) użytych w oryginale nazw i 
słów.
 Czytałam
 "Mokradła" z polecenia, a powieść znalazła się wielu topkach ubiegłego 
roku. Nie żałuję, bo dobrze było przebywać na pełnych zieleni i tajemnic
 mokradłach oraz towarzyszyć bohaterom, ale  opowieść nie przemówiła mi 
do wyobraźni aż tak jak do koleżankom. 
MAria Turtschaninoff "Mokradła." Przeł. Agata Teperek. Wyd. Poznańskie. Poznań 2024.  
 

 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz