Alain Bonnard porzucił pracę w korporacji by prowadzić rodzinne kino studyjne. Co czwartek na organizowanym przez niego przeglądzie najpiękniejszych filmów o miłości pojawia się niezwykła dziewczyna w czerwonym pałaszu. Po jakimś czasie Alain decyduje się wreszcie do niej podejść i poznać, spędzają piękny wieczór i dziewczyna obiecuje, że za tydzień wrócić do kina. Ale nie wraca. Alain, zakochany romantyk, który jest pewien,że odlazł swoją miłość rodem z filmu zaczyna szukać Melanie po całym Paryżu.Nie może jednie żyć tylko romantyczną przygodą, bo w jego kinie pojawia się ekipa filmowa z francuską gwiazdą Soléne Avril i amerykańskim reżyserem Alanem Woodem (brzmienie imienia i nazwiska nieprzypadkowe). Alain musi teraz dzielić swój czas między poszukiwania dziewczyny, a nowy dla niego świat prawdziwych filmowców. Zanim nastąpi nieodzowny happy end, romantyczny księżyc kilka razy wzbije się nad Sekwanę, reżyser odnajdzie utraconą przed laty córkę, a gwiazda siostrę. Bo mimo przewidywalności szczęśliwego zakończenia jest w książce kilka momentów zwrotnych i niespodziewanych.
Autorowi udało się nie tylko stworzyć fajny paryski,choć współczesny klimat, ale tez przedstawić kilku sympatycznych bohaterów, nie są oni naturalnie jacyś głębocy psychologicznie i godni tradycji Balzaka i Prousta, ale dają się lubić. Romantyczny i trochę niedzisiejszy Alain, jego pragmatyczny kolegą, tajemnicza dziewczyna w czerwonym płaszczu,Soléne z lekkimi zawirowaniami życiowymi i amerykański reżyser, który usiłuje zrozumieć "paryskość" są po prostu sympatyczni, a o ich przygodach czyta się przyjemnie.Z pisarstwem Barreau spotkałam się wcześniej czytając "Sekretne składniki miłości", w "Wieczorem w Paryżu" jest ten sam parysko-romantyczny klimat tworzony dla odmiany nie przez urokliwe knajpki i księgarenkę, ale stare kino i filmowe skojarzenia i przejątki (kino nazywa się Cinéma Paradis, więc samo w sobie jest czytelnym nawiązaniem). Bardzo odprężająca pozycja na majówkę, gdy ma się ochotę na trochę romantycznego i niespiesznego paryskiego klimatu oraz spora dawkę optymizmu, bo jak mówi bohater "Na koniec wszystko będzie dobrze. A jeżeli nie będzie dobrze, to znaczy, że jeszcze nie koniec."
Autorowi udało się nie tylko stworzyć fajny paryski,choć współczesny klimat, ale tez przedstawić kilku sympatycznych bohaterów, nie są oni naturalnie jacyś głębocy psychologicznie i godni tradycji Balzaka i Prousta, ale dają się lubić. Romantyczny i trochę niedzisiejszy Alain, jego pragmatyczny kolegą, tajemnicza dziewczyna w czerwonym płaszczu,Soléne z lekkimi zawirowaniami życiowymi i amerykański reżyser, który usiłuje zrozumieć "paryskość" są po prostu sympatyczni, a o ich przygodach czyta się przyjemnie.Z pisarstwem Barreau spotkałam się wcześniej czytając "Sekretne składniki miłości", w "Wieczorem w Paryżu" jest ten sam parysko-romantyczny klimat tworzony dla odmiany nie przez urokliwe knajpki i księgarenkę, ale stare kino i filmowe skojarzenia i przejątki (kino nazywa się Cinéma Paradis, więc samo w sobie jest czytelnym nawiązaniem). Bardzo odprężająca pozycja na majówkę, gdy ma się ochotę na trochę romantycznego i niespiesznego paryskiego klimatu oraz spora dawkę optymizmu, bo jak mówi bohater "Na koniec wszystko będzie dobrze. A jeżeli nie będzie dobrze, to znaczy, że jeszcze nie koniec."
Nicolasa Barreau, "Wieczorem w Paryżu". Wyd. Bukowy Las. Wrocław 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz