środa, 20 kwietnia 2016

"Wielkie małe książki", można bez nich żyć, ale co to za życie?



Grzegorz Leszczyński zaskakuje od początku,  pisząc, że bez książek można się obejść. Rzeczywiście, o ile trudno wyobrazić sobie świat bez samochodów i komputerów, to bez książki da się żyć. W sumie racja… Leszczyński w kolejnych rozdziałach książki pisze  o tym, co zrobić, aby literatura mimo wszystko  była ważną częścią życia, aby dorastała wraz z odbiorcą i kształtowała jego gust. Jest więc o kołysankach-utworach literackich, które jako pierwsze docierają (czy raczej powinny docierać) do dzieci, o poezji dla najmłodszych i o tym, jak wiele poezja dziecięca zawdzięcza Boyowi i kabaretom. O antypedagogice: o tym dlaczego  Kubuś Puchatek jest wiecznie aktualny,  Alicja nie traci na uroku, a Koszmarny Karolek jest  ciągle w czołówce ulubionych bohaterów literackich naszych czytelników. O baśniach- najlepszym sposobie mówienia o świecie, o dobru i złu, i o fantasy, która ma być nie tyle ucieczką od codzienności, co powrotem do świata jasnych wartości i rzeczy nazwanych po imieniu. Jest o modnym nurcie książek dla nastolatków i o kiczu, który, tak w warstwie literackiej jak i ilustracyjnej, prowadzi do wyziębienia emocji i znieczulicy.  

Autor podaje przykłady zarówno z kanonu, jak i najnowszych propozycji wydawniczych, pokazując, że rynek  książki dla dzieci i młodzieży wymaga trzymania ręki na literackim pulsie i odławiania rzeczy wartościowych i interesujących od śmieciowej papki.  Wypowiada się też na temat cenzurowania książek – zarówno ze względu na język, jak i poruszane treści.  Bo trudno uwierzyć, że czytelnik pozna tzw. brzydkie słowa dopiero z książek, a okrucieństwo, zło i trudności  staną się mu bliskie za sprawą lektury- absolutna racja!  W świecie, w którym bez książki można się obejść, nie należy przydawać jej aż tak magicznych właściwości.

Dla kogo jest ta książka? Dla tych, który lubią czytać, którzy wracają do lektur dziecięcych, dla tych, którzy pracują z dziećmi i książkami.  Dla ludzi odpowiedzialnych za pokolenia, bo Leszczyński jednym tchem wymienia rodziców, nauczycieli, bibliotekarzy, księgarzy i wydawców. Naszym zadaniem jest pokazanie, że czytanie jest przygodą i przyjemnością.  Że jeśli dorosły ma prawo do relaksu z książką, nie powinien dla dzieci szukać jedynie rzeczy edukacyjnych i moralizatorskich, bo to tylko może zrazić do czytania, sprowadzić je do przykrego obowiązku, który po skończeniu edukacji należy z odrazą odrzucić (a tak, wg badań,  bardzo często się dzieje).  Leszczyński jest piewcą przyjemności czytania, emocji płynących z czytanych historii, zaangażowania w fikcję i bujającej w obłokach fantazji, która poszerza horyzonty. Piewcą i znawcą dobrej literatury oraz ilustracji, która nadaje dodatkowy sens książce.  Byłam na  jego spotkaniu autorskim  i szczerze mówiąc czułam się jak na branżowej imprezie- księgarki, przedstawicielki wydawnictw, nauczycielki, bibliotekarki… Ale to, że  sala  w poznańskim Zamku była pełna pokazuje najdobitniej, że bez książki  jednak żyć nie warto. Choć oczywiście można.

Grzegorz Leszczyński, "Wielkie małe książki:lektury dzieci i nie tylko". Wyd. Media Rodzina. Poznań 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz