Grzegorz Leszczyński zaskakuje od początku, pisząc, że bez książek można się obejść. Rzeczywiście,
o ile trudno wyobrazić sobie świat bez samochodów i komputerów, to bez książki da
się żyć. W sumie racja… Leszczyński w kolejnych rozdziałach książki pisze o tym, co zrobić, aby literatura mimo wszystko
była ważną częścią życia, aby dorastała wraz
z odbiorcą i kształtowała jego gust. Jest więc o kołysankach-utworach literackich,
które jako pierwsze docierają (czy raczej powinny docierać) do dzieci, o poezji
dla najmłodszych i o tym, jak wiele poezja dziecięca zawdzięcza Boyowi i kabaretom.
O antypedagogice: o tym dlaczego Kubuś
Puchatek jest wiecznie aktualny, Alicja
nie traci na uroku, a Koszmarny Karolek jest
ciągle w czołówce ulubionych bohaterów literackich naszych czytelników. O baśniach- najlepszym sposobie mówienia o
świecie, o dobru i złu, i o fantasy, która ma być nie tyle ucieczką od codzienności, co powrotem do świata jasnych wartości i rzeczy nazwanych po imieniu. Jest o
modnym nurcie książek dla nastolatków i o kiczu, który, tak w warstwie
literackiej jak i ilustracyjnej, prowadzi do wyziębienia emocji i znieczulicy.
Autor podaje przykłady zarówno z kanonu, jak i najnowszych propozycji wydawniczych, pokazując, że rynek książki dla dzieci i młodzieży wymaga trzymania ręki na literackim pulsie i odławiania rzeczy wartościowych i interesujących od śmieciowej papki. Wypowiada się też na temat cenzurowania książek – zarówno ze względu na język, jak i poruszane treści. Bo trudno uwierzyć, że czytelnik pozna tzw. brzydkie słowa dopiero z książek, a okrucieństwo, zło i trudności staną się mu bliskie za sprawą lektury- absolutna racja! W świecie, w którym bez książki można się obejść, nie należy przydawać jej aż tak magicznych właściwości.
Autor podaje przykłady zarówno z kanonu, jak i najnowszych propozycji wydawniczych, pokazując, że rynek książki dla dzieci i młodzieży wymaga trzymania ręki na literackim pulsie i odławiania rzeczy wartościowych i interesujących od śmieciowej papki. Wypowiada się też na temat cenzurowania książek – zarówno ze względu na język, jak i poruszane treści. Bo trudno uwierzyć, że czytelnik pozna tzw. brzydkie słowa dopiero z książek, a okrucieństwo, zło i trudności staną się mu bliskie za sprawą lektury- absolutna racja! W świecie, w którym bez książki można się obejść, nie należy przydawać jej aż tak magicznych właściwości.
Dla kogo jest ta książka? Dla tych, który lubią czytać, którzy
wracają do lektur dziecięcych, dla tych, którzy pracują z dziećmi i książkami. Dla ludzi odpowiedzialnych za pokolenia, bo Leszczyński
jednym tchem wymienia rodziców, nauczycieli, bibliotekarzy, księgarzy i wydawców.
Naszym zadaniem jest pokazanie, że czytanie jest przygodą i przyjemnością. Że jeśli
dorosły ma prawo do relaksu z książką, nie powinien dla dzieci szukać jedynie rzeczy edukacyjnych i moralizatorskich, bo to tylko może zrazić do czytania, sprowadzić
je do przykrego obowiązku, który po skończeniu edukacji należy z odrazą
odrzucić (a tak, wg badań, bardzo często
się dzieje). Leszczyński jest piewcą przyjemności
czytania, emocji płynących z czytanych historii, zaangażowania w fikcję i bujającej
w obłokach fantazji, która poszerza horyzonty. Piewcą i znawcą dobrej literatury oraz ilustracji, która nadaje dodatkowy sens książce. Byłam na jego spotkaniu autorskim i szczerze mówiąc czułam się jak na branżowej
imprezie- księgarki, przedstawicielki wydawnictw, nauczycielki, bibliotekarki…
Ale to, że sala w poznańskim Zamku była pełna pokazuje
najdobitniej, że bez książki jednak żyć
nie warto. Choć oczywiście można.
Grzegorz Leszczyński, "Wielkie małe książki:lektury dzieci i nie tylko". Wyd. Media Rodzina. Poznań 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz