niedziela, 12 czerwca 2016

"Wiktoria" dalej nie było aż tak ciekawie

 Drugi tom Kobiet z ulicy Grodzkiej mnie nie zachwycił. Cóż zrobić, ale Wiktoria, (która poznaliśmy w "Hance")z mądrej, sympatycznej i rozważniej dziewczyny stała się przewidywalna i naiwna. Aż dziwne, że to możliwe... 

Przypomnijmy-Wiktoria, młoda farmaceutka wyrusza z młodopolskiego Krakowa do Francji, by odnaleźć ukochanego.  Jednak w Paryżu okazuje się, że ukochany ma narzeczoną... Zdana na siebie dziewczyna zaprzyjaźnia się ze zbuntowaną arystokratką, która na przekór rodzicom chce zostać malarką. Wiktoria poznaje też jej brata i będzie to znajomość brzemienna w skutki (dosłownie). Po powrocie do Krakowa Wiktoria stara sobie ułożyć życie jako młoda matka i kierowniczka apteki.Jej serce zdobywa też pewien dystyngowany mężczyzna, ale na happy end jeszcze się nie zanosi, bo przecież będzie  trzeci tom.   

O ile pierwsza część przygód kobiet z ulicy Grodzkiej była dynamiczna i wielowątkowa, tak druga jest momentami banalna i nudnawa. Wiktoria straciła swoją charyzmę i moją sympatię, a modernistycznemu Krakowowi i Paryżowi poświecono dość mało miejsca. Pewnie przeczytam ostatni tom, bo zakończenie "Wiktorii" trochę namieszało, ale mam nadzieję, że tym razem doświadczenie bohaterki powie jej co zrobić powinna;)

Lucyna Olejniczak, "Wiktoria". Wyd. Prószyński i Ska. Warszawa 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz