niedziela, 26 czerwca 2016

"Światła które nie gasną", życie (nie) teatralne

Nienazwane miasto, lata powojenne, jakiś teatr oraz troski i radości aktorów. Powieść teatralne? Powieść powojenna? Powieść nieskończona...
Główną bohaterką "Świateł które nie gasną" jest młoda aktorka Marta Zwiejska. Żona zaginionego na polu walki wojskowego usiłuje ułożyć sobie życie i zapewnić córce jako taki byt. W tym lepszym życiu pomógłby jej chętnie Roman Mrowiecki (amant z dość niejasną przeszłością) jednak pamięć o mężu i sprzeciw teściowej, zdewociałej prezesowej, powstrzymują Martę od ostatecznego kroku. A gdy już się decyduje, w drzwiach pojawia się mąż, otoczony chwałą bohatera spod Monte Cassino. To nie koniec dylematów młodej aktorki, której Mrowiecki proponuje kontrakt i karierę... Co wybierze Marta, a także jak potoczy się historia Mani, statystki, która musi utrzymać rodzinę... tego się nie dowiemy, bo powieść Krystyny Feldman się urywa.  Z jednej strony-szkoda, z drugiej- każdy może wierzyć we własną wersję zakończenia... 

Ta książka, wydana w stulecie urodzin jednej z najbardziej lubianych postaci poznańskiego życia kulturalnego, jest bardziej ciekawostką, niż wydarzeniem literackim. Odnaleziony po latach rękopis pozwala poznać teatr od kulis:intrygi, plotki, rywalizacje, ambicje,  świat dla widza ukryty i pewnie dlatego tak bardzo interesujący. Widać też, że aktorka/autorka dobrze czuje się w dialogu, tej najżywszej teatralnej materii, że chce poruszać kilka ważnych, nie tylko teatralnych  tematów- pamięć  powstańców Warszawy, zwichrowanie losów przez wojnę, biedę  lata czterdziestych, powolne wracanie życia do normalności.  Redaktorzy  dostosowali powieść do wymogów współczesnej ortografii,  jednak język,styl i powiedzonka,  pozwalają wyczuć, że to powieść sprzed lat. Czy to zarzut? Absolutnie nie, zwłaszcza jeśli traktujemy tę książkę jako dokument epoki.  To kolejna powieść, która pokazując świat teatru, prezentuje ludzi małych, skłonnych do dawania wiary plotkom, z przerośnięta ambicją i egzaltacją, to książka pisana z miłości do teatru, ale przy zdawaniu sobie sprawy ze wszystkich zakulisowych cieni. Warto przeczytać, bo losy Marty angażują czytelnika, a obraz lat powojennych w nienazwanym mieście wydaje się bardzo dobrze odwzorowany. A co byłoby dalej? Otwarte zakończenie to zawsze wielkie wyzwanie dla wyobraźni czytelnika i widza. 

Krystyna Feldman, "Światła które nie gasną". Wyd. Miejskie Posnania, Teatr Nowy w Poznaniu. Poznań 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz