Z okazji dnia bibliotekarza i bibliotek (jakby ktoś nie wiedział: to dziś!) prezentuję "Faceta grobu obok" szwedzkiej dziennikarki i pisarski Katariny Mazetti. I nie chodzi wcale o to,że czytelnictwo umiera, albo że to jakaś bibliotekarska odpowiedź na "Zmierzch", w której spotykają się zombie w kokach i pulowerach (choć to akurat mogłoby być ciekawe ;).
Desiree jest bibliotekarka, wdową po trzydziestce i większość wolnego czasu (gdy nie rozmawia ze znajomymi o teoriach Kristevej i chorałach gregoriańskich) spędza na cmentarzu przy grobie tragicznie zmarłego męża. Obok, przy grobie swoich rodziców, często pojawia się Benny, rolnik z tradycyjnej rodziny,któremu marzy się zwykła, spokojna egzystencja z uroczą, podającą obiad żoną i odpoczynek po ciężkiej pracy z krowami. I tych dwoje na prawie działania przeciwieństw zaczyna się spotykać. Jak łatwo się domyślić, na początku są fajerwerki, a potem okazuje się, że jednak ich światy są bardzo różne i same fajerwerki nie wystarczą. Oboje mają wobec siebie zupełnie różne oczekiwania, a próby dostosowania partnera do własnych wyobrażeń nie kończą się szczęśliwie. Benny nie może uwierzyć, że Desiree nie chce mu gotować tradycyjnych szwedzkich klopsików, za to ona nie chce żyć w świecie makatek i rozmów o mleczarstwie. Jego nudzą kulturalne spotkania o wyjścia do opery, bez których z kolei ona nie potrafi żyć. Mówi się, że miłość pokona wszelkie przeszkody, ale inne sposoby wychowania, wyobrażenia o szczęściu i sposoby spędzania czasu to te przeszkody, o które potyka się codzienność. Zwłaszcza, że nie jestem do końca przekonana czy związek bohaterów jest miłością czy naglącą potrzebą posiadania obok siebie drugiej osoby...Tak czy inaczej droga bohaterów nie jest łatwa. Zakończanie? Na pewno się takiego nie spodziewam, owszem, bardzo zaskoczyło, ale nie
na plus. Okazało się z bohaterowie mimo wszystko znajdują kompromis,
choć jest to wyjście z zupełnie innej bajki
Najciekawszym zabiegiem literackim w tej książce jest prowadzanie narracji z dwóch perspektyw. Ona i on mówią o tym samym, a jednak z rożnymi emocjami. I chyba tylko emocje i nastawienie różnią te relacje, bo językowo są bardzo zbliżone. Np. bibliotekarka, choć moglibyśmy się tego po niej spodziewać, nie jest specjalnie lotna i intertekstualna (przypominam:Kristeva!). I tu, z zawodowego obowiązku, muszę jeszcze coś napisać o Desiree,bo gdyby nie jej zwód pewnie bym po tę książkę nie sięgnęła. Czy polska, czy szwedzka czy prawdopodobnie papuaska, bibliotekarka w powieści będzie zawsze taka sama: do poduszki filozofia, w ręku notesik, w którym zapisuje wiersze, po pracy-muzyka klasyczna, a zamiast najnowszych trendów prosto z wybiegów- nijakie odzienie. Benny na początku nazywa panią z grobu obok Beżową, a potem Krewetką i to chyba najtrafniej charakteryzuje tę postać, która nie ma w sobie sprzeczności i niczego nie przełamuje. I nie powiem, bym do bohaterki zapałała sympatią, choć zaangażowany z niej i doceniany pracownik o pewnym statusie i społecznym szacunku (może to różni nacje bibliotekarek?). Powieść Mazetti jest szybko czytającą się obyczajówką o układzie ustępstw, którym jest każdy związek między ludźmi, obyczajówką niezbyt cukierkową (bo szwedzką!) i napisaną z pewną ironią. Ale czy warto ją czytać? Niekoniecznie.
Katarina Mazetti, "Facet z grobu obok" . Wyd. Czarna Owca. Warszawa 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz