Czy można żyć dalej, gdy umiera osoba, którą kochało się najbardziej na świecie? Trzeba! Zwłaszcza gdy ta osoba zostawia zadanie, które z początku wydaje się awykonalna. A jest nim pogodzenie dość pokręconej rodziny. I dlatego Jo, wdowiec, emerytowany kardiolog i mieszkaniec bretońskiej wyspy postanawia spełnić zadanie zostawione mu przez ukochaną żonę Lou. Jo zaczyna robić to, co do tej pory robiła jego żona-zaczyna się wtrącać... I, choć nie wszystko pójdzie tak, jak się spodziewał, efekt zadowoli Lou.
"Między niebem a Lou" to opowieść o wielkiej miłości, o miłości małżeńskiej, rodzicielskiej, siostrzanej, o miłości przyjaciół, o otwarciu na miłość kobiety, która "kiedyś miała lekkie serce, a teraz ma lekkie obyczaje", o miłości silniejszej niż przyzwyczajenie i śmierć. Ale też o żałobie. Historię opowiada kilku bohaterów- Jo, jego dzieci, wnuczki, znajomi, ale także sama Lou. Lou przygląda się swoim bliskim, a oni zwracają się do niej o pomoc i wsparcie. Bo tak to działa.I choć, co też zauważa Lou, z czasem potrzeba kontaktu z tymi, którzy odeszli trochę się zmienia, żyjący tu potrzebują wszystkich swoich bliskich, bez względu na miejsce ich aktualnego zameldowania. Dzięki prowadzeniu narracji z kilku perspektyw lepiej poznajemy bohaterów, ich motywy, przemyślenia, nadzieje. I jesteśmy w stanie nie tylko lepiej ich zrozumieć, ale i polubić. Miłość i śmierć- połączenie stare jak świat i od wieków sprawdzone jako temat literacki. Tu dopełnione bretońską przyrodą, historiami i legendami z wyspy i charakterem wyspiarzy, którzy mają swoje tradycje i powiedzonka (np. gdy ktoś waha się, czy powinien coś robić, pytają:czekasz na przypływ?).
"Między niebem a Lou" to opowieść o wielkiej miłości, o miłości małżeńskiej, rodzicielskiej, siostrzanej, o miłości przyjaciół, o otwarciu na miłość kobiety, która "kiedyś miała lekkie serce, a teraz ma lekkie obyczaje", o miłości silniejszej niż przyzwyczajenie i śmierć. Ale też o żałobie. Historię opowiada kilku bohaterów- Jo, jego dzieci, wnuczki, znajomi, ale także sama Lou. Lou przygląda się swoim bliskim, a oni zwracają się do niej o pomoc i wsparcie. Bo tak to działa.I choć, co też zauważa Lou, z czasem potrzeba kontaktu z tymi, którzy odeszli trochę się zmienia, żyjący tu potrzebują wszystkich swoich bliskich, bez względu na miejsce ich aktualnego zameldowania. Dzięki prowadzeniu narracji z kilku perspektyw lepiej poznajemy bohaterów, ich motywy, przemyślenia, nadzieje. I jesteśmy w stanie nie tylko lepiej ich zrozumieć, ale i polubić. Miłość i śmierć- połączenie stare jak świat i od wieków sprawdzone jako temat literacki. Tu dopełnione bretońską przyrodą, historiami i legendami z wyspy i charakterem wyspiarzy, którzy mają swoje tradycje i powiedzonka (np. gdy ktoś waha się, czy powinien coś robić, pytają:czekasz na przypływ?).
To książka z gatunku tych, gdy doskonale się wie, że jest francuska- ten sposób mówienia o uczuciach, nazywania pewnych stanów... Francuska i już! A do tego bardzo muzyczna- na końcu znajduje się lista utworów, które pojawiają się książce jako elementy akcji, wspomnień, czy pewne kody kulturowe. I od razu gdy skończyłam czytać, odpaliła muzykę Nino Roty:) Książka o przeżywaniu straty, oswajaniu żałoby, o uzmysławianiu sobie własnych ograniczeń i lęków. Tak! Ale napisana prosto, a jednocześnie z pewną delikatnością. Książka o miłości? Tak!!! Bo przecież chyba wszystkie dobre książki, są też o miłości;) A zwłaszcza książki francuskie.
Lorraine Fouchet, "Między niebem a Lou". Przeł. Iwona Banach. Wyd. Media Rodzin. Poznań 2017.
Bardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń