Dziadkowie to jeden z najlepszych wynalazków ludzkości! Z moją Babcią uczyłam się liczyć na szpulkach nici, gotować (najpierw niezjadliwe zupy w mąki i wody, potem coś bardziej tradycyjnego) i być na bieżąco z polityką- to był czas, gdy codziennie w telewizji były obrady sejmu. Dzięki mojemu Dziadkowi w wieku przedszkolnym wiedziałam, czym jest drabina hierarchii społecznej, bo Dziadek zamiast bajek wolał opowiadać historię Polski (gdy teraz o tym myślę, dochodzę do wniosku, że u progu lat 90. był o krok od stworzenia "Korony królów!"). Dziadkowie byli ekonomistami, ale czytali bardzo dużo. Babcia była nałogową czytelniczką biografii, a Dziadek książek historycznych ( w tym Sienkiewicza, na którym uczył się czytać oraz Kraszewskiego, którego ponoć całego przeczytał podczas wojny). Dziadkowie czytali lektury (także te szkolne) swoich dzieci, aby być na bieżąco. Do dziś przetrwała rodzinna anegdota o tym, jak Dziadek czytał "Noce i dnie" i twierdził, że on z taką Barbarą by nie wytrzymał! Zresztą pewna literackość leżała i u początku związku moich Dziadków, bo on był Zbyszek, ona Jadwiga, więc trudno się dziwić, że komentarze rozmiłowanej w Sienkiewiczu rodziny Dziadka były takie, że oto Zbyszko znalazł swoją Jagienkę.
W tym roku pierwszy raz świętuję ich dni w trochę inny sposób, bo tylko ich wspominając... I przypominam sobie dziadków z książek z dzieciństwa: Dziadziusia z Bullerbyn, Bzową Babuleńkę. I tych całkiem niedawno czytanych książek "Babcia na jabłoni", "Wielka ucieczka dziadka", "Babcia rabuś", Ciocia-Babcia z "Gofrowego serca".
W tym roku pierwszy raz świętuję ich dni w trochę inny sposób, bo tylko ich wspominając... I przypominam sobie dziadków z książek z dzieciństwa: Dziadziusia z Bullerbyn, Bzową Babuleńkę. I tych całkiem niedawno czytanych książek "Babcia na jabłoni", "Wielka ucieczka dziadka", "Babcia rabuś", Ciocia-Babcia z "Gofrowego serca".
Czytajmy o dziadkach, z dziadkami i doceniajmy ich. Zawsze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz