niedziela, 31 marca 2019

"Anioły do wynajęcia" przygoda do przeżycia

Czasem  ma się ochotę na historię przyjemną i  krzepiąca. Na taką, której lektura pozwoli miło spędzić czas i oderwać się od pędu codzienności. Która przeniesie w  świat teoretycznie nasz, współczesny i znany, ale z wyczuwalnym podskórnie optymizmem i dobrym zakończeniem.  Takie książki pisze Malwina Ferenz.  I pisze w zaskakującym tempie, bo ledwo skończyłam drugą książkę, już zobaczyłam informację o wydaniu na dniach kolejnej.  I choć  przeczytałam tylko  dwie powieści, już widzę to, co stanowi o charakterystyce stylu autorki- koncentracja na postaciach, dowcipny styl i wielka sympatia dla Wrocławia, który jest miejscem akcji powieści.  
O ile poprzednia powieść "Pora na miłość"była osobnymi historiami czterech różnych bohaterek, tak tu mamy do czynienia ze splotem losów postaci, które łączy praca w nowej agencji eventowej Anioły do wynajęcia. Agencja, dzieło  rzutkiej Ukrainki Eleny i jej polskiego  faceta o zobowiązującym nazwisku Słowacki,  zatrudnia bardzo różne osoby- porzuconą kobietę w ciąży,  niedoszłą studentkę szkoły teatralnej,  seniorkę, która właśnie owdowiała. Anioły, z których każdy niesie na skrzydłach swój bagaż doświadczeń,  niepowodzeń, rozczarowań i nadziei,  organizują m.in.  urodziny w domu spokojnej starości, a także imprezę  „różowej” jubilatki i hordy jej brokatowo-tiulowych  koleżanek z podstawówki.  Poza  galerią zleceniodawców, mamy tu  całkiem sympatyczne Anioły, reprezentujące różny wiek i różne etapy życia. Najgłębiej  opisana  jest Basia, która  dopiero po śmierci męża alkoholika może odetchnąć i spróbować  czegoś nowego.  Mimo  wielu niełatwych doświadczeń seniorka zachowuje mnóstwo wigoru i wiary w to, że na emeryturze może jeszcze przeżyć przygodę.  Najmniej  dopracowana jest Marta, niedoszła aktorka, która  przemyka po kartach książki, średnio zaznaczając swoja obecność. Każdy z członków zespołu traktuje pracę w agencji jako przygodę i nawet nie spodziewa się, ile ta przygoda może zmienić. Sympatię wzbudza  też szefowa-charakterna Elena i jej  ukochany autor, zaczynający pisać książkę, którą zamarza nawet skończyć (bo to jego w przypadku wcale nie jest oczywiste).  A jak skończy się historia aniołów i czy agencja przetrwa na rynku?
W powieści Ferenz  jest to, czego się spodziewamy- szczęśliwe zakończenie, lekki, momentami bardzo dowcipny styl, kilka humorystycznych scena,  dużo optymizmu i  dający się lubić bohaterowie niekoniecznie tylko z  pierwszego planu (jako bibliotekara  muszę docenić noszenie pulowerów przez pana doktora i zakrzyknąć, by nawet w imię miłości ich nie porzucał, bo bez pulowera nie jest się tym samym człowiekiem! ;) Jest jeszcze Wrocław i  motyw matactw finansowych, (który pojawił się też we wcześniejszej powieści),  a winowajcę spotyka podwójna kara (dlaczego podwójna, przeczytajcie).  Sympatyczna powieść na leniwy wieczór (bo czyta się błyskawicznie!), czasami bardzo takich książek potrzeba! 

Malwina Ferenz, "Anioły do wynajęcia". Wyd. Filia. Poznań 2019. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz