niedziela, 9 kwietnia 2017

"Arystokratka w ukropie" i chordy muflonów

"Arystokratka w ukropie" zaczyna się tam, gdzie kończyła się "Ostatnia arystokratka". Na czeski zamek Kostka, w którym zamieszkała amerykańsko-czeska rodzina "uszczęśliwiona" zamkiem i szlachectwem, zaczynają zjeżdżać turyści. Tego obawiali się wszyscy, a najbardziej kasztelan Józef, który o "muflonach" jest jak najgorszego zdania. I przede wszystkim o wizytach okropnych, bezczelnych, wrednych turystów obsługiwanych przez czasami bezczelnych i wrednych mieszkańców Kostki opowiada ta książka. Jest też o weselu wielbicieli Vondraczkovej, o zjeździe arystokracji, na który Kostkowie na dotarli przez rzekome samobójstwo Marii oraz o kukle spadającej z komina. I o Pigmeju. I widzianych na okładce butlach orzechówki i papierze toaletowym... Absurdalne, zabawne? Tak! Ironiczny język i  opisywane nim nonsensowne sytuacje to miła chwilka oddechu od codzienności. A ta  w czeskim zamku nie byłaby godną pozazdroszczenia...

O ile w pierwszej książce autor zwracał uwagę na różnice kulturowe miedzy  USA a Czechami tym razem stawia na ogólnoświatowe zdziczenie obyczajów (wycieczki) i ogólnoludzkie maruderstwo (załoga Kostki). Ale wszystko  opisane tak, że można po prostu śmiać się i nie myśleć o złodziejach papieru toaletowego (Wierzcie, że papier toaletowy bywa kradziony nie tylko z zamków, a mydło w płynie to już towar znikający w zastraszającym tempie. Z Kostki ukradli lustro i czytelnik może się dziwić, że nikt tego nie zauważył, cóż zrobić- w pewnej bibliotece niepostrzeżenie zniknął kran-prawda: mniejszy niż lustro, ale by go odkręcić trzeba się natrudzić.)Tak czy inaczej jeśli ktoś chce się pośmiać, skosztować czasem czarnego humoru, a przede wszystkim ma duży dystans do ludzi- niech czyta na zdrowie! A książka, podobnie jak pierwsza część, nie ma typowego finiszu, teraz już wiem, że prowadzi do ciągu dalszego. 

Evzen Bocek, "Arystokratka w ukropie".  Przeł.  Mirosław Śmigielski. Wyd Stara szkoła. Wołów 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz