niedziela, 10 czerwca 2018

'Zgiełk czasu' Szostakowicz osamotniony

Sztuka i władza nie powinny być od siebie zależne. To oczywiste, ale powieść Barnes'a jest historią o kompozytorze, którzy był w sprawy władzy uwikłany i od władzy zależny (w pewnym momencie autor pisze, że w tamtych czasach byli tylko kompozytorzy martwi i zależni od władzy...). Jak coś tak abstrakcyjnego jak muzyka może być na usługach reżimu? Czy jedna opera może mieć moc burzenia ładu społecznego? Czy sztuka dla mas może być nieśmiertelna i prawdziwa?  Jaką drogę można wybrać, gdy nie chce się czytać napisanych przez kogoś innego przemówień... Na marginesie historii Szostakowicza są opowieści o dwóch innych wybitnych kompozytorach tamtych czasów - Prokofiewie i uciekinierze z Rosji Strawińskim.  

Tytułowy zgiełk czasu  miał przekrzyczeć piękno i szczerość muzyki, ale miał też zagłuszyć poczucie winy człowieka, który staje do nierównej walki. A nawet nie aż tyle, nawet nie staje. Bo wie, jak to się skończy. Barnes opisuje człowieka, który bardziej niż z systemem wadzi się z samym sobą. To przecież nie system występuje na zjazdach i reprezentuje ludzką twarz socjalizmu za oceanem. To nie system przytakuje tym, którzy plują na "Lady Makbet mceńskiego powiatu" i to nie system wreszcie czuje do siebie obrzydzenie. Szostakowicz, postać bez wątpienia tragiczna, nie otrzymuje w postaci Barnes'a ani adwokata, ani oskarżyciela. Dostaje za to opowiadacza jego czasów. Sprawozdawcę wydarzeń. Język książki  jest prosty,  bohater nie jest zagadany, a materiału do przemyśleń na tematy sztuki i władzy, sporo. Szostakowicz, bardziej niż kompozytorem, jest tu zwykłym człowiekiem, który idzie na pewien układ i gra narzuconą mu, bardzo trudną rolę. I gra ją w pojedynkę, bo to, co bardzo mocno przebija z kart książki to samotność człowieka, który żyje bez przekonania. A narzucone przekonania odbębnia jak aktor po raz pierwszy czytany tekst- na biało, bez emocji. Warto przeczytać, bo choć książek o człowieku i terrorze jest sporo, to ta pokazuje jeszcze jedno- że władza też się boi.  Kilku nut i kilkudziesięciu liter.

Julian Barnes, "Zgiełk czasu". Przeł.Dominika Lewandowska-Rodak. Świat Książki. Warszawa 2017.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz