W przypadku opowiadań o pannie Marple postawiono na podwójny marketingowy sukces: odwołanie do Christie oraz 12 znanych (częściowo także w Polsce) autorek. Czy można w tak krótkiej firmie i tylu wytycznych ofiarowanych przez Agathę być oryginalnym? Nie. I nie o to chodzi. Tom to rodzaj hołdu dla Christie, zanurzenia w jej świecie i próba zmierzenia się z formową opowiadania (pierwsze wyzwanie), osadzonego w dość jasnym czasie i przestrzenie (drugie wyzwanie).
Ciekawe jest, że do tak jasnych wytycznych udało się podejść od różnych stron. Opowiadanie nawiązujące wprost do „Morderstwa na plebanii” (narratorem znów jest pastor), są powroty do popularnego motywu odwiedzania koleżanek ze szkoły, są podróże. Mam wrażenie, że Jane Marple nigdy jeszcze tyle nie jeździła po świecie, co w tej książce: Włochy, USA, statek do Chin. Jest też opis morderstwa, którego nie było, (całkiem w stylu Agathy).
Czytałam książkę, gdy opadł już premierowy kurz. Czy przyznaję rację tym, którzy kompletnie nie czują klimatu z Christe? Nie do końca, bo świat, w którym się obracamy ma sporo wspólnego z tym, który tworzyła Agatha, a panna Marple nadal jest bystrą obserwatorką, potrafi słuchać, zwraca uwagę na szczegóły i zna się na ludziach. Czy to jest jednak tak dobre, by pomylić z oryginałem? Trudno jednoznacznie orzec przede wszystkim dlatego, że opowiadania Christie o pannie Marple też mają różne poziomy i o ile w przypadku Poirota, opowiadania lubię, to z panną Janę wolę się spotykać w dłuższej formie.
Czy zatem ten eksperyment był potrzebny? Marketingowo - tak. Jeśli do dzieła Christie i klasycznego kryminału nawiązują tak znane pisarki jak Ruth Ware, Val McDermid i Elly Grifith, to jest nadzieja, że ich czytelnicy sprawdzą oryginał. To byłby ostateczny triumf Agathy Christie.
Panna Marple. 12 nowych historii. Przeł. Anna Szumacher. Wyd. Dolnośląskie.Wrocław 2023.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz