wtorek, 1 lipca 2025

"Callas, moja rywalka" żyłam sztuka, żyłam zazdrością

 

Carlotta Berlumi była rówieśniczką Callas, śpiewaczką, której kariera nie była możliwa przez nieczyste zagrania Marii.  Tyle tylko, że... nigdy nie istniała! 

Schmitt przedstawia losy fikcyjnej rywalki Callas, snuje historię o życiu nieszczęśliwym, niespełnionym, zakończonym pośmiertnym trumfem tej, w której cieniu bohaterka była cały czas. Parafrazując arię Toski, Carlotta mogła śpiewać: żyłam sztuką, żyłam zazdrością.  

Autor gra stereotypami: primadonna jest kapryśna i egocentryczna; garderobiana plotkuje, a krytyk stawia kontrowersyjne tezy tylko po to, by mówiono o jego artykułach. Na 125 stronach takie uproszczenie nie nie wadzi, bo szybko poznajemy świat, w który wchodzimy i w tym momencie zaczynają grać bardziej subtelne tony. 
Gra historia kobiety przekonanej o własnej wyjątkowości, która nie widzi zmieniającego się świata i winą za niepowodzenia obarcza osoby trzecie.  Carlotta Berlumi mogła ćwiczyć, mieć pomysł na siebie, być konsekwentna, ale o ile prościej odpowiedzialność za brak spektakularnej kariery zrzucić na Marię, wyzywać ją od fatalnych śpiewaczek i nawet śmierć rywalki traktować jako widowisko. Jednak i w niej pojawi się pęknięcie, gdy zobaczy Callas na scenie. Czy doceni? Berlumi to typowa diva, która starzejąc się lekko skręca w stronę Normy Desmont, czekającej całe życie na to, by ją ktoś rozpoznał, zwłaszcza, gdy stoi na własnym bulwarze zachodzącego słońca.
 
Historia Schmitta nie jest opowieścią o Callas, ale autor pięknie ukazuje na czym polegało nowatorstwo Greczynki w świecie opery. Gdy Carlotta burzy się, że opera przestaje być świętem wirtuozowskiej koloratury, śpiewanej zawsze tak samo i w tych samach kostiumach, Maria budzi w słuchaczach emocje, współczucie i zachwyt, prezentując postać, a nie tylko nuty. Jeśli ktoś nie interesował się nigdy operą i tym, kim była dla niej Callas, Schmitt tłumaczy jej fenomen z wyczuciem i lekkością.Czy znajomość biografii Callas  jest ważna w kontekście tej lektury? Na pewno  pozwoli lepiej wyłapać niuanse charakterologiczne Carlotty, ale dla samej fabuły nie jest konieczna.

Emocje, zazdrość, płynne przechodzenie z przeszłości do teraźniejszości, życie wspomnieniami, obsesja. Różne odbiory muzyki i sposoby jej rozumienia. Schmitt pokazuje, że jest specjalistą od krótkich, ale skondensowanych opowieści i kobiecych portretów. Jakaś Carlotta mogła istnieć. Dziś, w świecie socjal mediów jej obsesje mogłyby się karmić szybciej i mocniej. Może właśnie teraz kolejna  Carlotta wini kogoś za swoje nienudne życie... 


 W bonusie dwie uwagi redakcyjne, bo pewnie książka będzie miała wznowienia. Turandot, chińska księżniczka z opery Pucciniego na podstawie baśnie Gozziego była kobietą! Dlatego na s. 43 powinno być: śpiewała "Turandot" (nie "Turandota"!).  Faktem jest, że Callas ze względu na krótkowzroczność liczyła kroki na scenie i obawiała się upadku do kanału orkiestrowego. Kanału, nie fosy jak na s.50 . Chociaż po francusku rzeczywiście mamy fosę (sprawdziłam, poszukując źródła pomyłki).
 
 Za książkę dziękuje wydawnictwu. Współpraca barterowa.   
 
Éric-Emmanuel Schmitt, Callas, moja rywalka. Przeł. Adriana Celińska Wyd. Znak. Literanova. Kraków 2025.