Carlotta Berlumi była rówieśniczką Callas, śpiewaczką, której kariera nie była możliwa przez nieczyste zagrania Marii. Tyle tylko, że... nigdy nie istniała!
Schmitt
przedstawia losy fikcyjnej rywalki Callas, snuje historię o życiu
nieszczęśliwym, niespełnionym, zakończonym pośmiertnym trumfem tej, w
której cieniu bohaterka była cały czas. Parafrazując arię Toski, Carlotta mogła śpiewać: żyłam sztuką, żyłam zazdrością.
Autor
gra stereotypami: primadonna jest kapryśna i egocentryczna;
garderobiana plotkuje, a krytyk stawia kontrowersyjne tezy tylko po to,
by mówiono o jego artykułach. Na 125 stronach takie uproszczenie nie nie
wadzi, bo szybko poznajemy świat, w który wchodzimy i w tym momencie
zaczynają grać bardziej subtelne tony.
Gra
historia kobiety przekonanej o własnej wyjątkowości, która nie widzi
zmieniającego się świata i winą za niepowodzenia obarcza osoby trzecie.
Carlotta Berlumi mogła ćwiczyć, mieć pomysł na siebie, być
konsekwentna, ale o ile prościej odpowiedzialność za brak spektakularnej
kariery zrzucić na Marię, wyzywać ją od fatalnych śpiewaczek i nawet
śmierć rywalki traktować jako widowisko. Jednak i w niej pojawi się
pęknięcie, gdy zobaczy Callas na scenie. Czy doceni? Berlumi to typowa
diva, która starzejąc się lekko skręca w stronę Normy Desmont,
czekającej całe życie na to, by ją ktoś rozpoznał, zwłaszcza, gdy stoi
na własnym bulwarze zachodzącego słońca.
Historia
Schmitta nie jest opowieścią o Callas, ale autor pięknie ukazuje na czym
polegało nowatorstwo Greczynki w świecie opery. Gdy Carlotta burzy się,
że opera przestaje być świętem wirtuozowskiej koloratury, śpiewanej
zawsze tak samo i w tych samach kostiumach, Maria budzi w słuchaczach
emocje, współczucie i zachwyt, prezentując postać, a nie tylko
nuty. Jeśli ktoś nie interesował się nigdy operą i tym, kim była dla
niej Callas, Schmitt tłumaczy jej fenomen z wyczuciem i lekkością.Czy znajomość
biografii Callas jest ważna w kontekście tej lektury? Na pewno pozwoli lepiej wyłapać niuanse
charakterologiczne Carlotty, ale dla samej fabuły nie jest
konieczna.
Emocje,
zazdrość, płynne przechodzenie z przeszłości do teraźniejszości, życie
wspomnieniami, obsesja. Różne odbiory muzyki i sposoby jej rozumienia.
Schmitt pokazuje, że jest specjalistą od krótkich, ale skondensowanych
opowieści i kobiecych portretów. Jakaś Carlotta mogła istnieć. Dziś, w
świecie socjal mediów jej obsesje mogłyby się karmić szybciej i mocniej.
Może właśnie teraz kolejna Carlotta wini kogoś za swoje nienudne
życie...
W bonusie dwie uwagi
redakcyjne, bo pewnie książka będzie miała wznowienia. Turandot, chińska księżniczka z opery Pucciniego na podstawie baśnie Gozziego była
kobietą! Dlatego na s. 43 powinno być: śpiewała "Turandot" (nie "Turandota"!). Faktem
jest, że Callas ze względu na krótkowzroczność liczyła kroki na scenie i
obawiała się upadku do kanału orkiestrowego. Kanału, nie fosy jak na
s.50 . Chociaż po francusku rzeczywiście mamy fosę (sprawdziłam, poszukując źródła pomyłki).
Za książkę dziękuje wydawnictwu. Współpraca barterowa.
Éric-Emmanuel Schmitt, Callas, moja rywalka. Przeł. Adriana Celińska Wyd. Znak. Literanova. Kraków 2025.