środa, 27 kwietnia 2016

"Zbrodnia w szkarłacie" i zakluczone drzwi.



Jan Morawski, detektyw amator znany mi ze „Zbrodni w błękicie” powraca. Tym razem w wielkopolskim majątku  w roku  1900 szuka skarbu, który ma być posagiem dla wychodzące za mąż panny. Ale nie tylko o szukanie pieniędzy chodzi, bow domu, w którym na dniach ma odbyć się wesele dochodzi do zbrodni, a właściciel i  jego rodzina plączą się w zeznaniach. Zamordowany jest bowiem  Niemcem, z którym łączyły Jerzego Jezierskiego  dziwne interesy. Za chwilę ślub, a tu, do spokojnego domu wpada,  niemiecki policjant i wodzi wzrokiem na przyszła panna młodą. Czy  do zaślubin z  dojdzie, czy złośliwa ciotka nie przeszkodzi w ceremonii, a poza tym, czy w domu, w którym w pokoju obok leży trup można zorganizować wesele?

Akcja powieści toczy się szybko, tajemnica goni tajemnice, a poszlaka poszlakę.  Jak w każdym dobrym kryminale nie wszyscy okazują się być tymi za , których się podają, a  rozwiązanie tak zagadki morderstwa jak i skarbu dziadka panny Heleny zaskakuje. I jeszcze ten  Jan Morawski…bohater  napisany tak, że nie sposób go nie lubić- inteligentny, zorganizowany,  pełen czaru i z fantastycznym służącym, Mateuszem, który przypomina o wszystkich cichych wspólnikach wielkich defektów z akuninowskim Masą na czele. Z tą różnicą, że Masa nie czytał Rodziewiczówny, a Mateusza ta literatura bardzo pociąga. 

Historia toczy się ziemiańskim majątku w Wielkopolsce, a poszukiwanie na wiązań do historii, zwyczajów  i języka  to wielka wartość i przyjemność. Wielkopolska otoczkę retro tworzą wspomnienia rodu Chłapowskich i ich podejścia do uprawy roli, a także opis działania Związku Ziemian, który pomagała polskim właścicielom bronić ziemi przed zaborcą. Elementy historii regionu są wyplecione w fabułę z lekkością i wdziękiem (jeden z  bohaterów nie rozmywania z nikim poniżej Raczyńskich).  Nie tylko służba czasem odzywa się gwarą, ale też w samej narracji pojawiają się poznańskie słowa, np. bohaterowie zakluczają drzwi.  Nie tylko dla poznaniaków i Wielkopolan, choć oni na pewno docenią  regionalne mrugnięcia do czytelnika, ale wielbiciele kryminałów w starym, dobrym stylu też znajdą w tek książce dobra rozrywkę.  

Katarzyna Kwiatkowska, „Zbrodnia w szkarłacie”. Wyd. Znak. Kraków 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz