środa, 23 listopada 2016

"Dublineska" szukanie literackich pokemonów

Literacki puzzel, którego nie czyta się łapczywie, tylko powoli dopasowuje jedną książkę do drugiej, artystę do dzieła, słowa i cytaty do emocji. Pomysł niby prosty- emerytowany (i zbankrutowany) wydawca, Samuel Riba, postanawia wyprawić pogrzeb erze Gutenberga, bo po co komu książka drukowana (zwłaszcza dobra książka drukowana). I choć początkowo sprawa wyjazdu i organizacji całego przedsięwzięcia przywodzi na myśl ostatnią scenę "Czekając na Godota" ("idziemy"... stoją) Ribie i jego przyjaciołom wyjazd do Dublina się uda. I właśnie w Irlandii, 16 czerwca, więc w dzień opisany w "Ulissesie" ma miejsce to wyjątkowe requiem. A przy okazji Joyce łączy się z Beckettem (co wyjaśnia atmosferę oczekiwania na Godota), Szekspirem, Proustem i całą masą innych autorów. Jak zaznacza w posłowiu tłumaczka, opatrywania przypisem cytatów i odniesień zmniejszyłoby radość z własnych poszukiwań intertekstualnych nawiązań, więc każdy szuka na własną rękę. I jest to szukanie zupełnie inne niż popularne poszukiwanie pokemonów.

W życiu Riby (wydawcy poza nawiasem współczesnej elity, alkoholika, niezbyt szczęśliwego męża i syna), jego żony Celii (poszukującej spokoju i harmonii w buddyzmie)i przyjaciół pisarzy, smugą radości, smutku, żalu kładą się wielkie dzieła, pojedyncze wiersze, postaci... Wspomnienia o literaturze, która ma twarz Catherine Deneuve, zachwyty wynikające z osobistego kontaktu z pisarzami, wymagania stawiane czytelnikowi. Enrique Vila-Matas pisze o  trójkącie książki- autorze, wydawcy i czytelniku, każdemu dając zadania "(...)jeśli oczekuje się talentu od wydawcy i autora, powinno się wymagać, aby miał go również czytelnik. (...) Czytanie i pisanie wymagają w gruncie rzeczy podobnych umiejętności. Pisarze sprawiają czasem zawód swoim czytelnikom, ale i czytelnicy potrafią sprawić zawód pisarzom, kiedy szukają w ich twórczości jedynie potwierdzenia własnego oglądu świata..." W "Dublinesce" czytelnik nie tylko może zobaczyć inny świat, ale też bawić się z autorem w jego grę szukania wspólnych miejsc literatury. Warto podjąć wyzwanie, choć nie wróżę mu popularności łapania pokemonów.

Enrique Vila-Matas, "Dublineska". Przeł Katarzyna Okrasko. Wyd. W.A.B. Warszawa 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz