Tom Putnam- lekko wycofany profesor anglistyki, specjalista od Szekspira, jego chora psychicznie żona i teściowa Agnes,
która bierze się z życiem za bary ("Musiało to mieć coś wspólnego z matematyką. Tak odważnego realizmu z całą pewnością nie nabywa się po studiach literatury angielskiej"). Narwana koleżanka z uczelni, która za dużo pije i zawsze robiący jej wbrew inny wykładowca, skrywający jakiś problem. Znany i oswojony świat małego amerykańskiego kampusu. I w tym świecie pojawia się rezolutna animatorka kulturalna Rose Callahan, która przejmuje akademicką kawiarnię oraz chłopiec, co do którego pochodzenia są pewne nieścisłości, ale ma plecak wyładowany dolarami. Życie tych postaci zaczyna się kręcić, nawiązuje się mniej i bardziej zdrowie relacje, a bohaterowie muszą konfrontować się ze swoimi lękami, słabościami i oczekiwaniami. I choć można się spodziewać, że profesora z animatorką połączy wyjątkowa więź (spoiler: żona szybko znika z horyzontu), to nie jest to kolejna kiczowata romansowa historia uniwersytecka.
Główni bohaterowie mają za sobą bardzo różne doświadczenia: on ożenił się młodo i stale czuł, że musi się żoną opiekować i być za nią odpowiedzialny. Ona, wychowywana przez matkę barmankę, stale zmieniała miejsce zamieszkania i nie chciała się wiązać ani z miejscem, ani z człowiekiem. Oboje uczą się od siebie nowego podejścia do życia. Pojawienie się chłopca w domu profesora też zupełnie zmienia proporcje i priorytety, natomiast zawsze twardo stojąca na ziemi teściowa, widząc zięcia w dobrych rękach, zaczyna myśleć o swoim szczęściu. Opowieść, może poza jednym prawie sensacyjnym wątkiem, toczy się spokojnie i bez fajerwerków. Pewnie dlatego jest taka prawdziwa- z wątpliwościami, niezadowoleniami i lękami bohaterów. Ponieważ on jest literaturoznawcą, a ona księgarką, książki są ważnym elementem tej powieści. W nich bohaterowie szukają ładu, pomocy, punktu odniesienia, ale zauważają, że powieściowe schematy rzadko odpowiadają bardzo pogmatwanej rzeczywistości. "Bez względu na to jak chaotyczny i udziwniony opisywały świat, ten chaos miał zawsze swój koniec. Można się było bezpiecznie w nim pogrążyć i wyjść w dowolnym momencie. Świat z książkę był zupełnie inny niż prymitywny, przerażający,niekończący się chaos realnego życia."
Główni bohaterowie mają za sobą bardzo różne doświadczenia: on ożenił się młodo i stale czuł, że musi się żoną opiekować i być za nią odpowiedzialny. Ona, wychowywana przez matkę barmankę, stale zmieniała miejsce zamieszkania i nie chciała się wiązać ani z miejscem, ani z człowiekiem. Oboje uczą się od siebie nowego podejścia do życia. Pojawienie się chłopca w domu profesora też zupełnie zmienia proporcje i priorytety, natomiast zawsze twardo stojąca na ziemi teściowa, widząc zięcia w dobrych rękach, zaczyna myśleć o swoim szczęściu. Opowieść, może poza jednym prawie sensacyjnym wątkiem, toczy się spokojnie i bez fajerwerków. Pewnie dlatego jest taka prawdziwa- z wątpliwościami, niezadowoleniami i lękami bohaterów. Ponieważ on jest literaturoznawcą, a ona księgarką, książki są ważnym elementem tej powieści. W nich bohaterowie szukają ładu, pomocy, punktu odniesienia, ale zauważają, że powieściowe schematy rzadko odpowiadają bardzo pogmatwanej rzeczywistości. "Bez względu na to jak chaotyczny i udziwniony opisywały świat, ten chaos miał zawsze swój koniec. Można się było bezpiecznie w nim pogrążyć i wyjść w dowolnym momencie. Świat z książkę był zupełnie inny niż prymitywny, przerażający,niekończący się chaos realnego życia."
Kiedyś jedna z czytelniczek nazwała Serię z miotłą "babska literaturą plus" i rzeczywiście, ta książka ma ode mnie plus.
Martha
Woodroof, "Dary życia". Przeł. Małgorzata Fabianowska. Wyd. W.A.B. Warszawa 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz