poniedziałek, 1 maja 2017

"Belgravia" historia wiktoriańskiej dzielnicy

W przededniu bitwy pod Waterloo w Brukseli na balu spotykają się dwie angielskie rodziny. Kupcy i arystokraci. Żadne z nich nie spodziewa się jak bardzo ta noc zmieni losy obu rodów. Po ćwierćwieczu w Londynie ponownie splatają się ich historie. Choć córka dostawcy wojskowego Trencharda zmarła przy porodzie, rodzina zaczyna coraz bardziej interesować się wnukiem, którego nie do końca prawe pochodzenie skazało na życie poza wielkim światem. Jednak młodzieniec, pełen talentów i pomysłu Charles Pope, zjednuje sobie ludzi i (sekretnie wspierany przez dziadka) odnajduje swoje miejsce w Londynie. I znów miłość, i znów konwenanse na drodze do szczęścia. Dziedziczka arystokratycznego tytułu nie zgadza się na małżeństwo z rozsądku, za to przybysz znikąd zaczyna coraz bardziej zyskiwać jej sympatię. A poza wątkiem głównym ludzkie knowania, intrygi, nadzieje na odmianę losu i gorzkie rozczarowania... I rozwijająca się nowoczesna dzielnica Londynu, Belgrvia.  

Fellowes z jednej strony opisuje wszystkie wydarzenia tak, że czytelnikowi wydaje się, że jest pół kroku przed bohaterami i to on wie, co wydarzy się za chwilę, ale na końcu i tak jest zaskakiwany. Lubię tak płynące opowieści.  Po autorze widać, że jest scenarzystą – sceny, wątki, postaci przeplatają się w idealnych proporcjach, pozwalając trwać delikatnemu czytelniczym napięciu.  To, co w filmie „załatwia” za autora scenograf i kostiumograf tu wybrzmiewa w opisie- niezbyt przesadzonym, ale jednak dającym sygnał, jak wyglądały domy i moda początków epoki wiktoriańskiej.  Fellowes, scenarzysta „Downton Abbey”, ale też oskarowego filmu Altmana „Gosford Park” (ach, ten Jeremy Northam śpiewający piosenkę filmową…) w swoich scenariuszach łączył świat wielkich państwa i rzeczywistość zza kuchennych schodów. Tu aż takiego pomieszania nie ma. Ale jest historia awansu społecznego chłopaka, który dzięki swoim wrodzonym umiejętnościami, determinacji i pogodzie ducha łamie kolejne towarzyskie bariery.  Wokulski? Gdyby Wokulski urodził się wcześniej i nie ożenił z Minclowa, może jego życie wyglądałby właśnie tak!  Polecać? Tak, bo to dobrze napisana powieść  historyczno-obyczajowa,  o której  można śmiało powiedzenie, że jest w filmowym stylu.  
Jeszcze jedna rzecz: wydawnictwo doceniło kogoś, dzięki komu czytamy tę dobrze napisaną historię, nie tylko przełożona na nasz piękny język, ale i wzbogaconą o kilka przypisów dot. rozwijającego się Londynu oraz ówczesnego świata. Tłumacze na okładki!

Jullian Fellowes, "Belgravia". Przeł. Anna Bańkowska. Wyd. Marginesy. Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz