czwartek, 22 sierpnia 2019

Opłaty za zwłoki... słowo o karach bibliotecznych


"Dzień dobry, przyniosłem zwłoki.
????
No, książki, co mam karę za zwłokę w terminie."

Dodajmy do tego leżący na biurku pakunek, który spokojnie mógł kryć jakieś części zwłok… To  autentyczna sytuacja. Niestety, takie pogodzenie z faktem płacenia kary nie jest już aż tak oczywiste.  Płacić nie lubimy, za  to lubimy podważać zasadność kar. Mój ulubiony argument brzmi: „tak mało Polaków czyta, a tym co czytają kary dajecie”.   Oczywiście,  część czytelników z uśmiechem sięga po portfel i mówi, że „zostaje mecenasem polskiej kultury”. Bardzo dobre podejście!Czy opłaty działają i sprawiają, że ludzie bardziej terminowo oddają ksiażki? Zazwyczaj. Uderzenie po kieszeni potrafi mocno wyryć się w pamięci. Nie twierdzę, że odmienia ludzi, ale niektórych motywuje i dyscyplinuje.

Ponieważ przy okazji  przywołania tekstu o oszczędnościach wynikających   korzystania z bibliotek, pojawił się wątek kar, warto wyjaśnić kilka spraw dotyczących opłat za zwłokę i przetrzymanie. Przede wszystkim książki są majątkiem biblioteki, więc nie dziwota, że się o nie dba.  To co dla czytelnika biblioteki jest książką, w ujęciu księgowym jest też kwotą w zestawieniu finansowym, a za zgodność  stanu księgowego ze stanem faktycznym odpowiedzialność ponoszą bibliotekarze i dyrektorzy. Jeśli książka jest ubytkowana (np. ze względu na zaczytanie), czy też zagubiona, jest to odnotowane w dokumentach, które kontrolują odpowiednie organy, nadzorujące pracę bibliotek. Tak więc wszyscy, którzy myślą „ jedna książka mniej czy więcej, nie robi różnicy bibliotece, więc jej nie oddam” bardzo się mylą!  

Druga sprawa- jeśli przetrzymuję książkę w domu (przetrzymuję, czyli leży bez sensu 5 miesiąc w szafce i wcale z niej nie korzystam), jest to ze szkodą dla wszystkich innych czytelników. Bo  pewnie ktoś  bardzo chce tę książkę przeczytać i nie może. Tak więc warto z empatią podejść do innych czytelników i jeśli książkę przeczytaliśmy: oddać, by inni mogli się nią cieszyć.   Jeśli wszyscy będą wcielać tę zasadę w życie, skończą się narzekania,  że ciągle książka jest nieoddana. Dbanie o wspólne dobro powinno nam leżeć na sercu.

Oddanie książki jest obowiązkiem czytelnika. Wiele razy słyszy się argument, że „nikt mi nie przypomniał, że mam oddać”. Biblioteki nie mają obowiązku monitować czytelników, którzy zapisując się do bibliotek zobowiązują się przestrzegać regulaminu ze ściśle określonymi terminami. Niektóre biblioteki wysyłają przypomnienia, inne liczą na czytelników.  Inna rzecz, że to dość marne wytłumaczenie, gdy dorosły człowiek zaczyna zrzucać odpowiedzialność na bibliotekę, że nikt mu nie powiedział o jego obowiązku. Trzyma wtedy zazwyczaj  w ręku telefon, w którym ustawienie przypomnienia o zwrocie trwa jakieś 15 sekund…  Warto w tym momencie przypomnieć, że w przypadku przetrzymań  biblioteki mogą prosić o pomoc komorników. Zbyt przywiązani do książek, widoczni w rejestrach dłużników czytelnicy, ze względu na swoje zaległe zobowiązania  np. nie kupią sprzętu na raty.

Kolejna sprawa to zobowiązanie- wspomniałam o podpisaniu zgody na przestrzeganie regulaminu. W ten sposób zawiązujemy pewną umowę- biblioteka będzie nam pożyczać książki, my będziemy je oddać w jak najlepszym stanie i określonym terminie. Tak to działa. Proste. Jeśli nie wywiążemy się umowy, czekają nas konsekwencje. Czy  gdy nie zapłacimy rachunku za telefon, gaz, prąd, wodę idziemy robić awanturę, że musimy go płacić i to w terminie? Raczej nie. To oczywiste, że za spóźnienie  naliczą nam  odsetki. W przypadku biblioteki  ta oczywistość jest zaskoczeniem.

I  na koniec jeszcze jedna, ważna rzecz: opłaty i kary nie są fanaberią bibliotekarza,  aktem jego złej woli. Pobieranie opłat jest obowiązkiem bibliotekarza, jednym z tych najbardziej nielubianych. Dlatego  jeśli przyjdzie Wam zapłacić karę oszczędźcie  proszę tekstów „no tak, chce sobie pani dorobić do pensji”/ „na kawkę sobie za to pani pójdzie”/ „serca pan nie ma, z biednego człowieka zdzierać pieniądze!” (każdy wpływ z kar jest pieczołowicie księgowany). I darujcie sobie płacenie  groszakami (przykład z życia- czytelnik postanowił spłacać karę w ratach i  przychodził przez dwa tygodnie z woreczkiem, w którym było zawsze 2 złote w samych miedziakach… ). Ileż prościej, milej i taniej  jest  oddać książki w terminie. I ustawić to przypomnienie!

9 komentarzy:

  1. Fajny artykuł, wielu ludzi ma z tym problem. Wydaje mi się, że jeśli ludzie za coś płacą, mają do tego większy szacunek i poczucie obowiązku. Wypożyczanie ksiązek jest za darmo, zatem wielkie zdziwienie że za ich przetrzymanie muszą płacić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby każdy oddawał w terminie nie byłoby problemu.A coś w tym jest, że dawanie po kieszeni ma czasem zbawienny wpływ na pamięć:)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Cieszę się i zapraszam do lektury innych postów :)

      Usuń
  3. Świetnie napisane! Szkoda tylko że czytelnicy nie traktują tego zbyt poważnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samych terminowo oddawanych książek i sympatycznych Czytelników :) i zapraszam do czytania innych postów, m.in. tego o stereotypach o bibliotecznej pracy https://bibliotekaracynamonowa.blogspot.com/2018/04/3-najpopularniejsze-biblioteczne-prawdy.html

      Usuń
  4. Przykład z mojego podwórka, są identyczne sytuacje. Przetrzymywanie miesiącami książek a kiedy biblioteka wysyła upomnienia robienie dzikich awantur przez frustratów włącznie z wyzwiskami.Brak kultury i szacunku do osoby bibliotekarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pani tu siedzi za moje podatki" oj tak, znam! Życzę jak najwięcej kulturalnych czytelników, a o kilku stereotypach bibliotecznych piszę w tym poście: https://bibliotekaracynamonowa.blogspot.com/2018/04/3-najpopularniejsze-biblioteczne-prawdy.html

      Usuń
  5. Mieszkam w Norwegii, w zwiazku z tym nie wiem, jak wyglada wspolczesna polska biblioteka, ale wiem, ze tutaj nie ma limitu na ilosc wypozyczonych pozycji, wobec tego czesto lądujemy w domu z torbą z trzydziestoma pozycjami, bo po 5 krotkich audiobookow na dziecko, plus dziesiec osmiostroniczkowych czytanek cwiczebnych dla pieciolatka, plus bajki na dobranoc, i dorosli cos uszczkną tez..... do czego zmierzam: przy takiej ilosci ksiazek i dwojce aktywnych maloletnich czytalnikow - niektore tyluly maja tendencje do znikania, czesto na cale miesiace, zanim je odnajdziemy za lozkiem albo pod pudelkiem Lego.... I zawsze jestem dumna ze moge wesprzec finansowo biblioteke ;-) to rodzaj humanitarnej pokuty ;-)

    OdpowiedzUsuń