środa, 15 stycznia 2020

"Moja rodzina i inne zwierzęta" w słonecznej sepii


Słońce, zapach morza i poczucie   beztroski.   Do tego dużo czasu na samodzielne eksplorowanie wyspy i  poznawanie przyrody. Idealne wakacje? Albo idealne dzieciństwo Geralda Durella, którego konsekwencja była jego praca przyrodnika i działanie na rzecz zagrożonych gatunków.   
 Pierwsza część opowieści o  rodzinnym pobycie na Korfu jest książką pełną  letniego klimatu i tego niezwykłego sentymentu i bajkowości, którą zwykle mają książki pisane po latach.
Co tu mamy?  Wspaniałą, dowcipną i  dorosłą narrację byłego dziecka (tak bywa, gdy spisuje się wspomnienia). Mamy spełnienie marzeń każdego, to marzył o dziecięcej swobodzie. Samodzielne, całodzienne wyprawy łodzią (nie do pojęcia dla wielu współczesnych rodziców), obserwowanie owadów, rozmowy z nauczycielami, którzy nie zawsze  przekazywali te wiadomości, które chcieli to filtrowana przez kolejne lata i doświadczenia treść  dzieciństwa. A do tego pełna indywidualności rodzinka, brat literat,  elegancka siostra,  wyrozumiała i dająca wszystkim swobodę matka. I soroki. Tak, domowe sroki zwane sorokami, które  tylko początkowo były udomowione.
Ta książka skrzy się słońcem, pokazuje piękno wyspy, dobroć ludzi i  niezwykłą jedność ich życia i  czasu wyznaczanego wschodami i zachodami słońca. Opowieści przede wszystkim dla tych, którzy potrafią otworzyć oczy i w skupieniu przyglądać się motylom. Albo czytać i wyobrażać sobie piękno świata w sepii wspomnień.

Gerald Durrell, "Moja rodzina i inne zwierzęta." Przeł. Anna Przedpełska-Trzeciakowska.  Wyd. Noir sur Blanc. Warszawa 2019.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz