Przeczytałam dwie książki z cyklu o Nancy Drew, firmowanego jako coś, dla wielbicieli Christie. Zrobiłam to, chociaż świetnie wiem, że
wciskanie nazwiska Christie to chwyt marketingowy i rzadko kiedy można spodziewać się fajerwerków. Tym, co przekonało
mnie do sięgnięcia tę serię był fakt, że pisana była w latach 30.
czyli okresie, gdy tworzyła Agata. Świat, który przedstawiają autorzy
przygód Nancy (książki o rezolutnej dziewczynie tworzyło kilku pisarzy
pod wspólnym pseudonimem), jest podobny do tego z powieści Christie:
są ludzie z dobrych domów, są nowobogaccy,jest zaskakująca chętna do
pomocy policja i kryminaliści, których łapie się bez możliwości
prowadzenia internetowych śledztw. Ale mimo wszystko, królowa kryminału jest tylko jedna. I nie jest nią Nancy.
Nancy jest osiemnastolatką z dobrego domu, pomagającą swemu ojcu, prawnikowi. Jest też dziewczyną pełną empatii i właśnie z jej dobrego serca rodzą się pomysły pomocy ludziom w potrzebie. Pierwszy tom to opowieść o poszukiwaniu zegara, w którym znajduje się testament, na mocy którego swe marzenia może zrealizować wielu dobrych ludzi. Druga historia to już trochę bardziej skomplikowane śledztwo związane z tajemniczymi odgłosami i kradzieżami w domu jednej z przyjaciółek Nancy. I przy tej drugiej opowieści można trochę poćwiczyć szare komórki i pokojarzyć fakty, tym bardziej, że poza zagadką rozwiązywaną przez Nancy, pojawia się też sprawa prowadzona przez ojca.
Nancy jest osiemnastolatką z dobrego domu, pomagającą swemu ojcu, prawnikowi. Jest też dziewczyną pełną empatii i właśnie z jej dobrego serca rodzą się pomysły pomocy ludziom w potrzebie. Pierwszy tom to opowieść o poszukiwaniu zegara, w którym znajduje się testament, na mocy którego swe marzenia może zrealizować wielu dobrych ludzi. Druga historia to już trochę bardziej skomplikowane śledztwo związane z tajemniczymi odgłosami i kradzieżami w domu jednej z przyjaciółek Nancy. I przy tej drugiej opowieści można trochę poćwiczyć szare komórki i pokojarzyć fakty, tym bardziej, że poza zagadką rozwiązywaną przez Nancy, pojawia się też sprawa prowadzona przez ojca.
Historie o Nancy są kryminałami młodzieżowymi- książkami,
które mogą zainteresować nieco starszych fanów Lassego i Mai (takich w
wieku 12-15). Bo choć Nancy ma 18 lat, jest samodzielna, jeździ samochodem itp., jest
prostolinijna, dobroduszna i nigdy (nawet goniąc kryminalistów!) nie
przekracza dozwolonej prędkości. Nie należy obawiać się brutalności, czy
nadmiaru agresji, bo historie są bezkrwawe, a niektórzy pomocnicy złodziei w gruncie rzeczy tak porządni, że wystarczy prosty apel do ich
sumienia, by ze szczegółami opowiedzieli o całej szajce i zbrodniczych planach.
Nancy jest postacią, która da się lubić, a brak technologii jest
właściwe jedynym elementem, który może sprawić, że młody czytelnik
poczuje, że to nie są historie z jego czasów. Dobrze, że zdecydowano
się wznowić te książki, bo fanów kryminału wśród dzieci i młodzieży jest
sporo i ta seria ma szansę zaskarbić sobie ich sympatię.
Jest tylko
jedna rzecz, która psuje zabawę- tytuły. To albo bezlitosne albo
bezmyślne, by w słowach tytuły sugerować clue historii O ile „Zagadka
ukrytych schodów” nie jest jeszcze aż tak niszcząca przyjemność
czytania, o tyle „Tajemnica starego zegara” od samego początku
sugeruje, że Nancy zamiast szukać testamentu, powinna skupić się na
szukaniu zegara, bo tam ten dokument jest ukryty. Można zrobić spojler w
tytule? Można! A czy warto przeczytać? Można, choć przy tej książce
dość mocno poczułam, że nie jestem jej grupą docelową i chyba wyrosłam z
podziwu dla uroczych i pozbawianych wad młodych panien z
detektywistycznymi ciągotami. Zdecydowanie wolę starą pannę Marple!
Carolyn Keene, "Tajemnica starego zegara", "Zagadka ukrytych schodów". Przeł. Maria Jaszczurowska. Wyd. Dolnośląskie. Wrocław 2019.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz