środa, 12 maja 2021

"Kobieta w białym kimonie" japońskie decyzje, amerykańskie dylematy

 

Ważniejszy w ocenie jest temat czy jego realizacja?

Taki dylemat mam przy tej książce... Nastawiłam się na wariację na temat znany m.in. z Butterfly. Tu początkowo historia też dotyczy miłości amerykańskiego żołnierza i Japonki. Tyle tylko,że Naoko jest z szanowanej rodziny, a rzecz dzieje się po wojnie. I to bardzo wiele zmienia! 

Tym, co najbardziej uderza i odsłania pewne elementy historyczne jest wątek kobiet, które trafiają do szpitala, w którym rodzą i tracą dzieci mieszanej krwi.  Autorka, inspirując się  autentyczną postacią, tworzy historię o demonicznej położnej, "ratującej" kobiety od hańby mieszanego, często nieślubnego dziecka, którego nie zdążyły się wcześniej pozbyć. Nie wiedziałam o tych wydarzeniach, więc wątek, choć po ludzku i kobiecemu, przerażający, otwiera oczy. Historia  młodej Naoko, która musi wybierać i walczyć o siebie i dziecko, któremu chce dać szansę przeżycia, jest bardzo ciekawa, choć trudna. A kolorytu nadają jej japońskie metafory i krótkie opowieści.


Ale jest jeszcze drugi wątek. Czasy współczesne, Amerykanka traci ojca i znajduje w jego pamiątkach strzępki japońskiej historii sprzed lat. W  końcu jedzie do Japonii poznać prawdę o przeszłości swego ojca. O ile połączenie planów czasowych zwykle lubię, o tyle zdziwienie dorosłej kobiety tym,że jej "tatko" przez całe życie nie był  krystalicznym człowiekiem było dla mnie sztuczne i hmmm...bardzo amerykańskie. Dodajmy, że facet nie zrobił nic haniebnego, zwłaszcza,że okoliczności były jakie były i dylematy jego mocno już dorosłej córki są, zwłaszcza w zestawieniu z tematem historycznej części, raczej niewspółmierne. Trochę mi ta część popsuła historię...

 
Zatem jak ocenić tę powieść? W części historycznej i "japońskiej" to rzecz ciekawa, choć emocjonalnie trudna (niech nie zwiedzie czytelnika delikatna okładka z kwiatami wiśni). Współczesna i "amerykańska" opowieść w moich oczach odbiera całości harmonii i niepotrzebnie dorzuca wątek, który można podsumować banalnym:należy pogodzić się z przeszłością tych, których kochamy...
Nie żałuję, że przeczytałam. Ze względu na wątek walki o czystość rasy, pewnie zapamiętam. Ale jeśli spodziewacie się love story w japońskich dekoracjach i już wyobrażenie cmentarza pełnego maleńkich, dziecięcych grobów jest dla Was graniczne, omijajcie tę lekturę. 

Ana Jahns. "Kobieta w białym kimonie". Przeł. Agnieszka Patrycja Wyszogrodzka-Gaik. Wyd. Kobiece. Białystok 2021.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz