W książce Agnieszka Jeż opisuje wigilię. A właściwie kilka. Pierwsza wigilia to pośpiech, tłumione uczucia i w końcu wybuch emocji i wzajemnych pretensji. Druga to nerwy i bolesna, nawet złośliwa, szczerość. Kolejna-próba zrozumienia tego, co się dzieje i otwarcia na innych. Wreszcie dzień, gdy człowiek dobrze czuje się ze sobą i innymi, bo jest uważny i nie boi się zabrać głosu. Tyle tylko, że te wigilie to cały czas ten sam dzień.
To świąteczna wersja "Dnia świstaka". Dorota, nastawiona początkowo raczej niechętnie do świątecznego spotkania w rodzinnym domu, przeżywa te same chwile, ale za każdym razem może coś zmienić. I okazuje się, że każdy, nawet mijana na pasach staruszka, ma swoją historię, że każdy:mama, brat, sama Dorota ma i wady, i zalety. I że w codziennym życiu naprawdę działa III zasada dynamiki Newtona!
Tak jak Dorota stopniowo zaczyna poznawać ludzi i być im życzliwsza, tak i ja stopniowo zaczęłam bardziej ją lubić. Bo na początku...cóż, maruda, która nie umie bronić swoich racji bez atakowania i szukania winnych. Ale kolejne wigilie pozwalały modyfikować zachowania i pokazywały, że inna akcja, rodzi też inną reakcję. Bo to jest książka o wzajemności.
Mimo że ten sam dzień i sytuacje powtarzają się kilkakrotnie, nie nudziłam się, bo sama Dorota i jej otoczenie są lekko zmieniane i uzupełniane informacjami o bohaterach, których już nie można tak łatwo osądzić.
Książka jest świąteczna, rodzinna, momentami wzruszająca, ale przede wszystkim mówi o tym, że jeśli chce się doświadczyć tej świątecznej magii, trzeba ją samemu wyczarować, a czary to wymagająca robota! I o tym też powinniśmy pamiętać i powinny nam przypominać świąteczne książki-że na atmosferę między ludźmi wpływają przede wszystkim ludzie. Że tych, których kochamy (w tym siebie) potrafimy, czasem bezmyślnie, czasem specjalnie,ranić najbardziej. A może wystarczy zrobić coś inaczej, coś podpowiedzieć, coś powiedzieć jasno, a coś inaczej niż zwykłe, by zmienić bieg wydarzeń i słów? Takie proste. A czasem takie trudne.
Warto o tym pomyśleć, dziękuję Pani Agnieszko! I Newtonowi też:)
W ubiegłym roku też czytałam świąteczną książkę pisarki (przyciągnęła mnie bohaterka bibliotekarka) i tegoroczna podobała mi się bardziej.
Tak jak Dorota stopniowo zaczyna poznawać ludzi i być im życzliwsza, tak i ja stopniowo zaczęłam bardziej ją lubić. Bo na początku...cóż, maruda, która nie umie bronić swoich racji bez atakowania i szukania winnych. Ale kolejne wigilie pozwalały modyfikować zachowania i pokazywały, że inna akcja, rodzi też inną reakcję. Bo to jest książka o wzajemności.
Mimo że ten sam dzień i sytuacje powtarzają się kilkakrotnie, nie nudziłam się, bo sama Dorota i jej otoczenie są lekko zmieniane i uzupełniane informacjami o bohaterach, których już nie można tak łatwo osądzić.
Książka jest świąteczna, rodzinna, momentami wzruszająca, ale przede wszystkim mówi o tym, że jeśli chce się doświadczyć tej świątecznej magii, trzeba ją samemu wyczarować, a czary to wymagająca robota! I o tym też powinniśmy pamiętać i powinny nam przypominać świąteczne książki-że na atmosferę między ludźmi wpływają przede wszystkim ludzie. Że tych, których kochamy (w tym siebie) potrafimy, czasem bezmyślnie, czasem specjalnie,ranić najbardziej. A może wystarczy zrobić coś inaczej, coś podpowiedzieć, coś powiedzieć jasno, a coś inaczej niż zwykłe, by zmienić bieg wydarzeń i słów? Takie proste. A czasem takie trudne.
Warto o tym pomyśleć, dziękuję Pani Agnieszko! I Newtonowi też:)
W ubiegłym roku też czytałam świąteczną książkę pisarki (przyciągnęła mnie bohaterka bibliotekarka) i tegoroczna podobała mi się bardziej.
Agnieszka Jeż. "Jedyny taki dzień w roku". Wyd. Filia . Poznań 2021
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz