czwartek, 13 stycznia 2022

"Bibliotekarka z Paryża", "BIbliotekarka z Saint-Malo"- Francja, wojna i biblioteki

 


Obie książki są o bibliotekarkach, obie o wojnie i okupacji we Francji. Jedna jest warta czytania, drugą można sobie odpuścić.


„Bibliotekarka z Paryża” to historia Odile, która spełnia swoje marzenie i zaczyna pracę w Bibliotece Amerykańskiej w Paryżu. Międzynarodowe towarzystwo pracowników i czytelników jednoczy radość ze spotkania z książką. Jednak gdy wybucha się wojna i pojawia się zakaz obsługi Żydów, bibliotekarze zaczynają roznosić książki po domach. Niby żaden heroizm, a jednak. W okupacyjnej rzeczywistości Odile pozna czym jest miłość, przyjaźń, pochopny osąd  i  rozpacz. Dlatego też, w części współczesnej, stara już Odile stanie się powiernicą dorastającej Amerykanki (bez tego równoległego planu też byłoby ciekawie).  To, co sprawia, że tę  historię dobrze się czyta to inspiracja prawdziwymi losami pracowników amerykańskiej biblioteki i pokazanie, że w czasach obaw i niebezpieczeństw, literatura może nieść ukojenie i zahacza człowieka w pozorach normalności  (choć francuska codzienność jest znacznie normalniejsza niż ówczesna polska).  To książka, w której ludzie czytająją i rozmawiają o literaturze, a myśli o książkach i bibliotekach nie są tylko frazesami.  

 
Jocelyn z Sain-Malo nie miała łatwego życia. Śmierć rodziców, jej gruźlica, a gdy wszystko miało być dobrze-wybuch wojny i powołanie męża na front. Sensem życia staje się praca i ratowanie cennych książek z biblioteki (niestety nie wiemy jakich). I choć pomoc przychodzi niespodziewanie od niemieckiego oficera, to na potknięcie czeka też nazista, który chce puścić z dymem kulturowe dziedzictwo podbitej Francji.

To, co jest warte uwagi w książce to opis francuskiego społeczeństwa i nastrojów w trakcie wojny i okupacji-reakcje na decyzje marionetkowego rządu Pétaina, wiara w de Gaulle’a, tworzony ruch oporu.  Sama opowieść jest jednak pełna absurdów (gruźlik w bibliotece to jeden z nich), poza tym wojna jest tu nieprawdziwa, komiksowa. I wg kalendarium kończy się wyzwoleniem Francji...

Wg wydawcy Jocelyn ma pisać listy do pisarza-depozytariusza swej historii, ale nie ma tu nic z powieści epistolarnej, jest prowadzona w 1 osobie narracja. Czasem z nadmiernym patosem, czasem że złotymi myślami o książkach, czasem pobieżnie. Bohaterowie są raczej nakreśleni niż opisani, większość jest czarno-biała, a część ich historii ginie.

Dobrze, że w tej popularnej literaturze powtarzana jest historia (lepiej, by była zgodna faktami i lepiej opisana). Dobrze, że zwraca się uwagę na ten rodzaj walki i myślenia o przyszłości, który polegał na ratowaniu dziedzictwa i nie dopuszczenia, by okrucieństwo wojny odcinało od przeszłości zapisanej w książkach. Myśl o tym towarzyszyła (i niestety nadal towarzyszy) tym, którzy ratują książki. W historii mojej biblioteki też byli odważni bibliotekarze, którzy wbrew zakazom udostępniali książki Polakom, a część zbiorów ukryli. Dobrze przypominać o takich heroizmach zwykłych ludzi, bo kto spodziewał się bohaterstwa po cichych bibliotekarzach...

 Janet Skeslien Charles , "Bibliotekarka z Paryża".  Przeł.  Ewa Ratajczyk.Wyd.  Mado. Kraków 2021

 Mario Escobar, "Bibliotekarka z Saint-Malo". Przeł.Patrycja Zarowska Wyd. Kobiece. Białystok 2021

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz