"Klub Porcelanowej Filiżanki" to książka, którą wybrałam po sporej ilości kryminałów. Okładka- jak widać- urocza, autorka jest Angielką, więc miałam nadzieję na dobrą obyczajówkę ze szczyptą dystansu... I co? Jako lekki przerywnik sprawdziła się nieźle, choć nie jest powieścią wyjątkową, nawet wyjątkową w klasie babskich czytadeł. Trzy kobiety spotykają się na targu straci i ponieważ wpada im w oko ten sam serwis, postanawiają kupić go na spółkę. Z tej fascynacji porcelaną rodzi się przyjaźń (lekko naciągane i naiwne, ale wierzmy, że magia porcelany działa właśnie w taki sposób). Panie są różne.Alison to mama dwóch nastolatek, wytwarzająca wiele uroczych drobiazgów, żona bezrobotnego faceta, która powoli traci cierpliwość i wiarę w to, że żyje tak jak chciała. Maggie właścicielka świetnie prosperującej kwiaciarni, znów spotyka się ze swoim byłym mężem, by potem odkryć, że działający jej do tej pory na nerwy architekt zaczyna działać na nią nieco inaczej. Najmłodsza ,Jenny, przygotowująca się do ślubu sekretarka musi zmierzyć się z największym nieszczęściem swego dzieciństwa- opuszczaniem przez matkę. Choć w powieści zaakcentowane są pewne problemy- bezrobocie, bunt dorastania, traumy dzieciństwa i lęk przed odrzuceniem, autorka, pewnie z obawą przed utratą lekkiego i pozytywnego wydźwięku powieści, ślizga się po powierzchni i wszystko rozwiązuje w sposób prawie magiczny. Jeśli kogoś zraża naiwność i "żyli długo i szczęśliwie" może sobie tę powieść darować.
Historie trzech kobiet przeplatają się udowadniając, że spotkania zainicjowane na targu staroci mają moc terapeutyczną. Trzy panie, w zupełnie różnych momentach życia czerpią ze swoich doświadczeń i rad,historie przyjaciółek są dowodem na siłę kobiecego wsparcia i solidarności. Książka napisana jest sprawnie, czyta się ją lekko i szybko. Jenny swoje losy opisuje w pierwszej osobie, dwie pozostałe historie prowadzone są w narracji trzecioosobowej i przyznam, że nie rozumiem tego zabiegu. Dobrym pomysłem jest za to wplecenie w rzeczywistość bohaterek pary starszych ludzi, pierwszych właścicieli serwisu, dających przyjaciółkom lekcję wzajemnego szacunku i pogody, która pozwala przetrwać nawet trudne, wojenne momenty. Powieść została wydana w serii Leniwa Niedziela i rzeczywiście jako towarzyszka leniwego popołudnia może się sprawdzić, tym bardziej, że nie będzie też trudno przerwać lekturę, gdy zdarzy się coś co sprawi, że niedziela nie będzie już tak leniwa.
Vanessa Greene "Klub Porcelanowej Filiżanki". Wyd. Świat Książki. Warszawa 2013.
Historie trzech kobiet przeplatają się udowadniając, że spotkania zainicjowane na targu staroci mają moc terapeutyczną. Trzy panie, w zupełnie różnych momentach życia czerpią ze swoich doświadczeń i rad,historie przyjaciółek są dowodem na siłę kobiecego wsparcia i solidarności. Książka napisana jest sprawnie, czyta się ją lekko i szybko. Jenny swoje losy opisuje w pierwszej osobie, dwie pozostałe historie prowadzone są w narracji trzecioosobowej i przyznam, że nie rozumiem tego zabiegu. Dobrym pomysłem jest za to wplecenie w rzeczywistość bohaterek pary starszych ludzi, pierwszych właścicieli serwisu, dających przyjaciółkom lekcję wzajemnego szacunku i pogody, która pozwala przetrwać nawet trudne, wojenne momenty. Powieść została wydana w serii Leniwa Niedziela i rzeczywiście jako towarzyszka leniwego popołudnia może się sprawdzić, tym bardziej, że nie będzie też trudno przerwać lekturę, gdy zdarzy się coś co sprawi, że niedziela nie będzie już tak leniwa.
Vanessa Greene "Klub Porcelanowej Filiżanki". Wyd. Świat Książki. Warszawa 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz