Londyn- miasto porównywane przez autora do rzeki. Tamiza
jest oczywista, ale rzeka Rutherfurda jest też rzeką pełną dopływów. I to
właśnie dopływy tworzą całość. Dopływów ludzi, którzy osiedlają się w Londynie tworząc
miasto niezwykłe i różnorodne. Autor
zabiera nas w podróż, która zaczyna się jeszcze w czasach rzymskich, a kończy
latach 90. XX wieku. Płyną lata,
zmieniają się czasy, królowie, rzeczywistość polityczna, a kolejne pokolenia poznanych przez nas rodzin przechodzą rozmaite
zawirowania. Jest rodzina, która zaczyna od straganu rybnego, a potem wchodzi w
szeregi arystokracji. Jest rodzina z błoną między palcami... Są kolejne pokolenia i prawe oraz nieprawe dzieci i zmiany
nazwisk. Są wzajemne koligacje i niesnaski. Są wydarzenia, które dzielą i
łączą: religia, podglądy na monarchię, podejście do ekonomii….
Autor sporo
miejsca poświęcił średniowieczu, a potem znajdujemy się w czasach Henryka VIII, z którego odcięcia się od
kościoła katolickiego wynikają następne rozłamy między bohaterami. Potem czasy Szekspira z którym
współzawodniczy jeden z bohaterów, dalej lata regencji i kolejnych przemian politycznych,
czasy królowej Wiktorii, emancypacji kobiet, wreszcie wiek XX. Do Londynu przybywają
emigranci i wyjeżdżają kolonizatorzy Nowego Świata. I rzeka płynie… Bogaci, biedni, bogaci, którzy
tracą majątek, biedni, którzy zyskują pieniądze; historie przekrętów, rzucanych
na siebie wzajemnie klątw. Mozaika ludzkich losów, zachowań , opowieść o sile
dziedziczenia i chęci przeciwstawienia się genom. Jak w poprzednich książkach ("Paryż" i "Nowy Jork" )znów
losy zwykłych ludzi zależne i zaprzężone
do wielkiej polityki. Ta sama potoczystość, zwroty akcji i historie o
ludziach, którzy zawsze są przedstawicielami swoich czasów. Na długie leniwe
popołudnie pod gruszą- idealne, bo wciąga!
Edward Rutherfurd, "Londyn". Przeł. Elżbieta Smoleńska. Wyd. Czarna Owca. Warszawa 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz