Powiedzieć, że Iłłakowiczówna była niezwykłą osobowością to
banał. Ale jak inaczej nazwać kogoś, kogo długie życie przypadło na zmiany nie
tylko histeryczne, polityczne i
obyczajowe, ale także kolejne epoki artystyczne. Jak inaczej nazwać osobę, która choć była ceniona przez wielu krytyków i
pisarzy oraz odznaczana wieloma nagrodami literackimi, uważała się przede
wszystkim za urzędniczkę? I jak inaczej mówić o kimś, kto w swoim życiu był bywalczynią międzynawowych rautów i emigrantką skazana na łaskę
obcokrajowców. Jak wreszcie mówić o
kobiecie, która uznała, że małżeństwo i macierzyństwo nie jest jej drogą i świadomie
wybrała życie w pojedynkę w czasach, gdy rola kobiet w dużej mierze sprowadzana
była do żony i matki.
Książka Joanny Kuciel-Frydryszak to historia pokazująca długie życie i złożona osobowość Iłły. Spotkamy tu i siostrę miłosierdzia z frontu wielkiej wojny i damę, która odbywała podróż po Europie, wygłaszając odczyty o marszałku Piłsudskim, mającą w torebce kwiat, gdyby kreacja wymagała szybkiej transformacji. Spotkamy też autorkę prowadzącą spory z redaktorami, albo autorkę będącą adresatką polemiki młodego poznańskiego polonisty (Barańczak się nazywał…). Jest młoda poetka debiutująca "Jabłoniami", jest autorka uznana, czytana przez Żeromskiego i Tuwima, jest tłumaczka złoszcząca się na Annę Karenin (nie Kareninę!), jest wreszcie staruszka, która w swoim mieszkaniu przy ul. Gajowej przyjmuje doktorat honoris causa uniwersytetu w Poznaniu. W tle opowieści pojawia się Wilno, Petersburg, Warszaw, Gruzja, Poznań… Przemykają Piłsudski, Pawlikowska-Jasnorzewska, Wierzyński, Kulmowa.
Książka Joanny Kuciel-Frydryszak to historia pokazująca długie życie i złożona osobowość Iłły. Spotkamy tu i siostrę miłosierdzia z frontu wielkiej wojny i damę, która odbywała podróż po Europie, wygłaszając odczyty o marszałku Piłsudskim, mającą w torebce kwiat, gdyby kreacja wymagała szybkiej transformacji. Spotkamy też autorkę prowadzącą spory z redaktorami, albo autorkę będącą adresatką polemiki młodego poznańskiego polonisty (Barańczak się nazywał…). Jest młoda poetka debiutująca "Jabłoniami", jest autorka uznana, czytana przez Żeromskiego i Tuwima, jest tłumaczka złoszcząca się na Annę Karenin (nie Kareninę!), jest wreszcie staruszka, która w swoim mieszkaniu przy ul. Gajowej przyjmuje doktorat honoris causa uniwersytetu w Poznaniu. W tle opowieści pojawia się Wilno, Petersburg, Warszaw, Gruzja, Poznań… Przemykają Piłsudski, Pawlikowska-Jasnorzewska, Wierzyński, Kulmowa.
Kuciel-Frydryszak odmalowuje zmieniające się realia
i świat, który ciągle się przekształca, a Iłła musi się przystosować. Autorka książki mówiła
na spotkaniu autorskim w Bibliotece Raczyńskich, że bardzo ceni pokorę pisarki- rzeczywiście,
w opowieści poznajemy dziewczynę, pannę, kobietę, która potrafi się dostosować do
tego, co ją otacza i znosić wszelkie niedogodności losu bez „packania się” ze sobą. I choć to podejście do życia mogło być
powodem odbierania Iłły jako kobiety zbyt pryncypalnej, szorstkiej i zdystansowanej, na pewno pomogło jej w
przetrwania tylu historycznych i politycznych zawirowań. A Iłła jest bez wątpienia
osobowością wartą poznania. Książka Joanny Kuciel-Frydryszak może być ciekawą
lekturą i dla tych, którzy Iłłę chcą poznać i dla tych, którzy znają jej
życie i twórczość. Autorka nadaje książce podtytuł "Opowieść o Kazimirze Iłłakowiczównie"
i rzeczywiście narracja snuje się wartko, a biografię czyta się momentami jak powieść.
Kuciel-Frydruszak ma niewątpliwy talent narracyjny i umiejętność łączenia swojej
opowieści z materiałami źródłowym (listy, rozmowy, cytat) i utworami samej
Iłłakowiczówny. I to połączanie mnie najbardziej urzekło- choć dziś próbuje się tworzyć
biografie artystów w oderwaniu od ich dzieła, jest to dla mnie sztuczne i
pozbawione sensu. Tu Iłłakowiczówna funkcjonuje jako osoba, postać historyczna,
ale także pisarka i te momenty, gdy mówi
za nią jej poezja, doskonale wybrzmiewają w całej historii. Dzięki temu opowieść jest pełna. Kuciel-Frydryszak zasługuje na pochwałę także
za rzetelność swojej książki- bibliografia może stanowić punkt wyjścia do kolejnych
etapów lekturowych przygód z Iłłą. Poza tym, choć w życiu Iłłakowiczówny jest
kilka wątków nie tyle skandalicznych, co tajemniczych, autorka książki nie bawi
się w dziennikarza tropiącego sensację i nie wysnuwa zbyt daleko idących wniosków,
na które nie ma dowodów. "Iłła" to opowieść
biograficzna, jakie chce się czytać- dobrze napisana, pełna faktów, cytatów i wątków
historycznych. Taka, na jaką Iłłakowiczówna zasługuje.
Joanny Kuciel-Frydryszak, "Iłła. Opowieść o Kazimierze Iłłakowiczównie." Wyd. Marginesy. Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz