piątek, 12 kwietnia 2019

"Zagadka trzech czwartych" w trzech czwartych dobry kryminał

Nie  byłam zachwycona pierwszą przygodą Poirota autorstwa Hannah ("Inicjały zbrodni") , nie byłam  fanką drugiej (lepszej "Zamknięta trumna"), ale mimo wszystko sięgnęłam po trzecią. Dlaczego? Pewnie dlatego, że chciałam wrócić do świata Agaty, nawet ze świadomością, że to jest świat Sophie…  I co? Podtrzymuję swoje zdanie napisane w tekście o poprzedniej części- to jest niezły kryminał, ale nie jest to Christie. Bo za długie o jakieś 70 stron. Bo Catchpool jest najmarniejszą imitacją Hastinga jaką sobie można wyobrazić- ani dowcipny, ani sympatyczny,  ogólnie taki nijaki.  Sama intryga całkiem, całkiem-  4 osoby otrzymują list oskarżający je o morderstwo. List, podpisany przez Poirota.  Dlaczego ktoś podszywa się pod małego Belga i co łączy tę czwórkę, a przede wszystkim, czy rzekoma ofiara naprawdę została zamordowana? I co do rozwiązania tejemnicy ma kawałek ciasta? Pytania się mnożą, po to, by Poirot miał swój wielki monolog na końcu. Bo tak musi być. Czyta się tę książkę całkiem nieźle,  bo historia wciąga, mimo pewnych dłużyzn. I gdy traktuje się tę powieść jak kryminał z jakimś detektywem, to naprawdę jest całkiem przyjemnie.  Tylko to wielkie nazwisko Christie na okładce…    
 
Hannah stara się naśladować styl  Królowej Kryminału i te starania widać- wielkie majątki, rodzinne tajemnice, mokra sukienka przyklejona pod łóżkami w bursie ponurej szkoły dla chłopców,  na pozór niewiele znaczące słowa sprzed lat i strzępy wspomnień, kamerdyner Georgem... Ale brak tu pewnej lekkości, a przede wszystkim Poirot, choć przestał się znęca nad Catchpoolem, jest cały czas dość mało sympatyczny.  Powraca pytane- dlaczego to czytam? Bo mimo wszystko jest tu jakiś styl, jakaś klasa. Powiew świata i stylu, który za czasów Agaty nie był wcale retro. Christie też miała lepsze i gorsze powieści, a  Hannah mierzy się nie tylko z samą  twórczością Christie, ale z całą jej legendą i wyobraźnią czytelników podsycaną wielokrotnie czytanymi książkami, adaptacjami itp.  Jeśli już bawić się we wskrzeszanie  pisarstwa Christie (co w założeniu jest dla mnie niezbyt trafnym, choć marketingowo skutecznym, działaniem), to książki Hannah  są lepszym pomysłem niż "Inny rodzaj zła" .  I wiecie co? Jak wyjdzie kolejna część, to choć będę się prawdopodobnie zżymać na to samo, też przeczytam. 

Sophie Hannah, "Zagadka trzech czwartych". Przeł. Maria Antonina Jaszurowska. Wyd. Dolnośląskie. Poznań, Wrocław 2018

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz