czwartek, 12 marca 2020

"Gdzie śpiewają raki" o (nie)ludzkiej naturze bagen

Książka o  poznaniu natury i zmaganiu się z niezrozumieniem i odrzuceniem przez ludzi. O  niezwykłej chęci poznania świata, zderzonej z rzeczywistością łatwych etykietek. Bo Kya jest "dziewczyną za bagien", przedstawicielką "hołoty za bagien".   W książce równolegle poznajemy losy dziewczynki (potem kobiety), która żyje na mokradłach  Karoliny Północnej, a także historię śledztwa, w którym Kya jest oskarżona o zabójstwo.    Zbieranie dowodów, które przeplata się przez kolejne rozdziały opowiadające o  opuszczenia dziecka przez matkę, a potem porzuceniu przez ojca i jej samodzielnym życiu na bagnach, prowadzi  do wydarzeń z sali sądowej i  scen z ostatecznego procesu.
Ale to nie jest kryminał, ani powieść prawnicza, to przede wszystkim historia dorastania i dojrzewania, szukania swojego miejsca i najtrudniejszego wyboru: komu zaufać. Na oczach czytelnika Kya zmienia się z  wystraszonej domową przemocą dziewczynki w samodzielną, umiejącą przetrwać i zaopiekować się sobą dziewczynę, a potem zaangażowaną w pracę badawczą  kobietę.  A jednocześnie cały czas tkwi w niej  niepewność  i obawa przed porzuceniem. Autorka stworzyła ciekawą postać, która uczy się życia na podstawie obserwacji świata zwierząt i  przyrównuje ich zachowania do działań ludzi.  Mewy,  modliszki, ryby pozwalają Kyi na uporządkowanie zasad rządzących światem.

Autorka opisuje przyrodę pięknie i z naturalną prostotą wypływająca ze znajomości fauny ( „Tam gdzie śpiewają raki”  to jej debiut beletrystyczny, ale ma na swoim koncie książki popularno-naukowe poświęcone właśnie przyrodzie i czuje się, że Owen wie o czym pisze, a nie szuka  w Wikipedii faktów dla ubarwienia swojej opowieści).   Inni bohaterowi to m.in. wspierający Kyę sklepikarz Skoczek,  tak jak ona żyjący na uboczu społeczeństwa, Tate- chłopak, który nie boi się  i ocenia dziewczyny z bagien, tylko uczy ją czytać i budzi zainteresowanie badawcze. I król życia Chase- ofiara własnych kłamstw. Mamy tu do czynienia z ciekawie prowadzonymi postaciami, nawet tymi epizodycznymi (ojciec weteran-alkoholik). 
I ten klimat opowieści: miejscami duszny, lepki, miejscami pełny przestrzeni i oddechu oceanu.  Czasem  rodem z cukierkowych amerykańskich filmów z lat 60, czasem z dreszczowców.  Z wciągającą historią, która splata przeszłość i teraźniejszość. A przede wszystkim z bohaterką, która nawet na ostatnich stronach nie przestanie zaskakiwać.   Przeczytajcie!

Delia Owens, "Gdzie śpiewają raki".  Przeł. Bohdan Maliborski.   Wyd. Świat książki. Warszawa 2019.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz