wtorek, 12 maja 2020

"Algorytm Ady"- córka poety, matematyczka

Jestem humanistką. I nie mówię tak dlatego, że nie przepadam za matematyką. Jestem humanistką, bo bardziej interesują mnie słowa niż liczby, historie niż wzory i abstrakcje niż reguły. Ale doskonale wiem, że ścisłe zasady świata są potrzebne i piękne. Choć wolę widzieć np. piękny obraz lub budynek, a nie tylko oceniać jego proporcje. Wiem, że matematyka jest wszędzie. W układzie sonetu, rymach i rytmach poezji. W muzyce. W strukturze dramatu.  Wiem, że na pewnym poziomie matematyka staje się poszukiwaniem rozwiązań wychodzących poza wzory. Nie dotarłam tam nigdy. Czy dlatego, że jestem kobietą? Nie, dlatego, że nigdy mnie tam nie ciągnęło (choć nauczyciel fizyki uważał, że mam bardzo analityczny umysł i wmawiam sobie humanistykę). Dlaczego o tym piszę? Bo dziś nikt nie odważy się powiedzieć, że dziewczyna nie nadaje się na inżyniera. Że politechnika nie jest dla niej, a na wydział matematyki mogła zajść tylko w poszukiwaniu uczelnianego barku. I dziś też warto przypominać postaci kobiet, które działały w obszarze  królowej nauk.

Krążył kiedyś taki mało śmieszny dowcip- "wymień kobietę ważna dla nauki. Ale nie Skłodowską!" Po przeczytaniu tej książki będzie można wymienić przynajmniej trzy Marię Agnesi, Mary Somerville  i Adę Lovelace. Autor biografii James Essinger przypomina postać niezwykłą- kobietę, którą już urodzenie stawiało w wyjątkowym świetle, Ada (po mężu Lovelace) była bowiem córką Lorda Byrona,  ślubną i legalną. I choć z ojcem nie miała kontaktu, to całe życie była  jednak "tą panną Byron". Ważniejszą niż nieco mityczny ojciec była w życiu Ady matka i to jej  dziewczynka zawdzięczała pierwsze lekcje matematyki. Jak wynika z badań biografa, relacja Ady z matka była jedną z silniejszych i wywierających wpływ na całe życie. Kolejnym ważnym, a z punktu widzenia miejsca pani Lovelace w historii: najważniejszym człowiekiem był  Charles Babbage, matematyk, inżynier, pomysłodawca maszyny analitycznej, czyli pierwowzoru komputera. Pracując z nim, a także pomagając w tłumaczeniu i redakcji pism matematycznych Ada wpadła na pomysł, który, jak przekonuje autor, gdyby był zrealizowany, stałby się podwaliną rewolucji informatycznej już w połowie XIX wieku. Lovelace już wtedy wpadała na coś, co jest oczywiste dziś, ale wtedy nie zostało właściwie ocenione- że dane i ich przetwarzanie to osobne sprawy.   I że maszyna może przydać się nie tylko w matematyce, a tego już Babbage zupełnie nie brał pod uwagę. Tymczasem  Ada pisała m.in. o możliwości przetwarzania dźwięków, czyli  o płytach CD, syntezatorach, a nawet programach do komponowania, czyli czymś w rodzaju sztucznej inteligencji. 

Biografia Lovelace to książka popularnonaukowa, opierająca się na kwerendach, korzystająca obficie z listów, przypisów, cytatów. Nie jest opowieścią beletryzowaną jak ta o Hedy Lamarr, ale czyta się całkiem dobrze, choć przyznam, że mechanizmy działania  krosna żakardowego, które było inspiracją do maszyny Babbage'a pozostają dla mnie czarną magią. To książka o kobiecie, której nazwisko wypływa po latach, o kobiece, która wiodła życie matki i żony, która pokazywała się na salonach, rozmawiała z Dickensem, a przy tym poświęcała czas i energię na zainteresowanie tak różne od tych, które oferowała jej epoka. O kobiecie, która czytała dzieła matematyczne i nie przejmowała się opiniami innych. Życie Ady Lovelace, zakończone na skutek śmiertelnego nowotworu , nie było spektakularne, ale było wartościowe.  Wartościowe prywatnie, przez kontakty, przyjaźnie, związki rodzinne, ale także zawodowo, bo coraz głośniej można mówić o jej wpływie na rozwój technologii. I dobrze, że historie niezwykłych kobiet pojawiają się i dzięki książkom trafiają do kolejnych pokoleń.

James Essinger, "Algorytm Ady". Przeł. Jerzy Wołk-Łaniewski. Wydawnictwo Znak. Kraków 2020

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz