Książka zaczyna się tam, gdzie część powieści się kończy.
Młoda Angielka, zachwycona perspektywami życia u boku przystojnego
Amerykanina, jedzie z nim za ocena podbijać świat. Dopiero na miejscu okazuje się, że żaden amerykański
sen się tu nie spełni. Niewielka
miejscowość i ograniczone możliwości nie do końca odpowiadają Alice. Poza tym
Amerykanin okazuje się człowiekiem słabym, poddającym się woli despotycznego
ojca. Aby znaleźć coś swojego Alice zaczyna
działać w konnej bibliotece, w której kobiety zajmują się dowozem książek do
mieszkających daleko od miasta ludzi. W
bibliotece poznaje też Margery, dziewczynę bezkompromisową, silną, która swoje już w
życiu przeszła. Losy tych dwóch kobiet
wypełniają ponad 500. stron powieści, która jest historią kobiecych przyjaźni, ale także
opowieścią o sile książki i emocjach.
Nie ukrywam, że najbardziej zainteresowała mnie konna
biblioteka, która naprawdę istniała w USA, a jej ambasadorką była żona
Roosvelta. Dzięki konnym bibliotekarkom
ludzie mieszkający często daleko od miasta mogli czytać i uczyć się. Tym, co ujmuje w książce to determinacja dziewcząt, które często przedzierając się przez śniegi i
walcząc z własnym zmęczeniem jadą do czytelników z dobrym słowem i książką. Z
bieganiem czasu nawet zatwardziały przeciwnik czytania zmienia zadnie, a to, co
niosą w sakwach bibliotekarki nie jest tylko zszytym w całość kawałkiem
papieru. Krzepiąca to wieść.
Ale, niestety, czytając książkę miałam wrażenie, że autorka chciała w jednej książce upchnąć bardzo wiele tematów, traktując jednak każdy z nich pobieżnie. Mamy więcej opowieść o przemocy domowej, o psychicznym znęcaniu się nad młodą synową i agresji, którą rodzi brak własnego zadnia i ślepe podążanie za rodzinnymi nakazami.Jest też opowieść o krwiożerczym przedsiębiorcy i jego machlojkach. Mamy historię czarnoskórej bibliotekarki, która codziennie zmaga się z rasizmem i niechęcią mieszkańców miasteczka, którzy woleliby, aby pracowała ona w bibliotece dla czarnych, nawet kosztem zmniejszenia możliwości działania ich biblioteki. Mamy też obrazki z bardzo konserwatywnej i niechętnie zmianom prowincji, która z obawą patrzy na kobiety zajmujące się czymś innym niż dom i dzieci (historia toczy się w 1937 roku, choć mam wrażenie, że równie dobrze mogłaby dziać się znacznie wcześniej). Obawy rodzi też funkcjonująca poza oficjalnym obiegiem książka, którą kobiety czytają z wypiekami na twarzy. Do tego jeszcze sprawa morderstwa i sąd nad Margery, bo obok ofiary znaleziono „Małe kobietki” z biblioteki. Dużo tego, moim zdaniem za dużo. Przez długi czas w książce niewiele się dzieje, a próby psychologicznego zarysowania bohaterów nie dają efektów. Bez uszczerbku dla fabuły można zacząć czytać od ok. 200 strony. A potem też niektóre akapity zaledwie omiatać wzrokiem. O ile początek się dłuży, o tyle ostatni rozdział węzłowato rozwiązuje kilka wątków, resztę pozostawiając urwanymi kilkadziesiąt stron wcześniej.
Pamiętam pierwszą książkę Jojo Moyes, którą czytałam i to znacznie wcześniej niż pojawił się przynoszący autorce rozgłos film. "Zanim się pojawiłeś" czytałam z dużym zainteresowaniem i powieść zrobiła na mnie duże wrażenie. Portem było już nieco gorzej- kolejne tomy o Lou nie miały tego nerwu i czaru, który pojawiał się w pierwszej książce ("Kiedy odszedłeś", a o III tomie nie chciało mi się nawet pisać). "Dziewczyna, którą kochałeś",książka łącząca historię I wojny ze współczesnością był intrygująca, choć też za długa. Szczerze mówiąc nie rozumiem tego trendu do nadmuchiwania powieści- pisarz jest zmuszony do tworzenia literackiej waty, czytelnik omija to wzrokiem, a papier się marnuje. Moyes umie wymyślać bohaterki (Alice zaskakująco szybko umie się postawić i trwać przy własnym zdaniu, choć czasem może dziwić upór Margery, nie można jej zarzucić braku konsekwencji), umie też opisywać emocje i trzymać w napięciu (sceny z więzienia, poprzedzające proces są bardzo dobre), szkoda, że rozpisuje się czasem bez pomysłu i opamiętania. Widziałam w zapowiedziach jej kolejną powieść, znów grubaśna, szkoda, bo to nie wróży dobrze.
Jojo Moyes, "Światło w środku nocy". Przeł.Anna Gralak. Wyd. Znak Literanova. Kraków 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz