niedziela, 3 października 2021

"Wszystkie barwy marzeń" i niespieszność zatrzymań

 


Emilia jest przed 30,lubi nosić baletki, chować się za grzywką i pisać historie, które codziennie rano wiesza na klatce schodowej. Straciła pracę, opiekuje się mieszkaniem przyjaciółki i... stoi na rozdrożu. Nicola ma 10 lat, rozwodzących się rodziców, lubi "Gwiezdne wojny", zadaje pytania,nad którymi nie zastanawiają się dorośli. Jest jeszcze starsza pani i dwa koty...

Ta książka może zauroczyć. Niespiesznością wydarzeń, oddechem, dostrzeganiem rzeczy ważnych, a mijanych w codziennym pośpiechu. Nastrojem, który ma w sobie coś z "Małego księcia", ale także sporo z "Amelii". Bo Amelia i Emilia to nie jest chyba przypadkowa zbieżność. Emilia wrażliwa, trochę zamknięta w sobie, ale mająca właśnie w sobie wiele barw szczęścia i nieszczęścia, łączy światy i ludzi. Małego chłopca i starszą panią. Jej historie wieszane na klatce kamienicy dają nadzieję, ale także uwierają tych, którzy widzą w nich swoje problemy.
Te opowieści, będące częścią rozdziałów są historiami dla wszystkich, materiałem do codziennych rozważań i zatrzymań. Bo Emilia łapie i zapisuje chwile codzienności, wspomnienia i wątpliwości znane czasem aż za dobrze, ona myśli o nich po przebudzeniu, my strzepujemy z powiek,biegnąc dalej w rutynę.

Nie chciałam tej książki czytać szybko. Jej nastrój, pewną zwiewność,  język z metaforami można sobie dawkować, by nie zgubić myśli Emilii i bardzo wnikliwych obserwacji Nicoli, chłopca, który przejrzał dorosłych.
To historia o sile opowieści, słowach,terapii pisaniem i czytaniem, o sposobie na samotność. O tym dziwnym uczuciu; gdy ktoś bezbłędnie ubiera w słowa to, co czujemy, ale nie umiemy nazwać. O potrzebie kolorów i swojego miejsca.Książka napisana z wyczuciem, wrażliwością, pisana nastrojem, a nie fabułą. Taka, którą zapamiętam!

Natascha Lusenti. "Wszystkie barwy marzeń". Przeł. Monika Woźniak. Wyd. Literackie. Kraków 2021.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz