środa, 19 lutego 2025

"Hamnet" a gdyby...



Sięgnęłam po "Hamneta" z lekkim niepokojem, bo miała to być powieść o żałobie, a to nie jest mój ulubiony temat, ale i z ciekawością, bo w tle pojawił się Szekspir.
Było dużo dobrych słów o książce dobrych słów i topka roku, a popularność autorki rosła w związku z premierą jej nowej powieści.

To nie jest zła książka, ale lepiej podchodzić do niej bez oczekiwania na olśnienie.

Sięgając po książkę o żałobie, czekałam na nią. Czekałam ok 270 stron (na niecałe 400).  Gdy już się pojawiła, była opisana momentami przejmująco, a scena z zaszywaniem ciała w całun bardzo poruszyła.  Poczucie straty było często podkreślane w opiniach, bo widmo śmierci snuje się po powieści. Słabe zdrowie dziecka, zaraza, to przyciąga uwagę do tego, co nieuchronne. Ale to nie jest powieść o żałobie. I wtedy pojawiło się pytanie: o czym jest? 
Trudno mi wskazać główny  zamysł tej powieści. Mamy dwie linie czasowe- życie Agnes, zakochanej w nauczycielu łaciny, ich małżeństwo, rodzinne zależności, plotki. Na drugiej osi: codzienność domu z dziećmi, choroba córki, jej (Agnes) działalność zielarska, w oddali jego (bezimiennego) teatr. Jest ona, Agnes, wolna, związana z naturą, wymykająca się zasadom, w które chce wtłoczyć ją macocha i XVI wiek. Jest i on, Hamnet, ale jest go bardzo mało. Mało też tego bezimiennego syna rękawicznika, który w Londynie zakłada teatr i wystawia sztukę o tytule, który mrozi jego żonę. Nie przekonuje mnie też pomysł, by duch ojca Hamleta był wcieleniem  Hamneta, bo jednak szekspirowski bohater został z premedytacja zamordowany. Bardziej wierzę, że Hamlet jest tym, kim Hamnet mógłby być. Choć też nie do końca.Bo dość okrutne ze strony ojca byłoby ponowne uśmiercanie dziecka tym razem na scenie.   

 Początek był obiecujący, ale potem mam wrażenie, że książka się rozmyła i rozproszyło się to, co miałoby po niej zostać w czytelniku-czy miała najbardziej rezonować pewna dzikość kobiety i herstoria, czy żałoba rodziny (w czasach bardzo dużej śmiertelności dzieci), czy przekładanie życia na sztukę.  I nie ukrywam, że nie jestem fanka czasu teraźniejszego w narracji historycznej.  Nie żałuję lektury, ale zabrało mi tu postaci, wątku, sensu, która chwyciła za serce i myśli i sprawi, że będę o tej powieści pamiętać.
 
 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz